niedziela, 18 listopada 2018

Budgie – wspomnienie trasy koncertowej w Polsce latem 1982 r. w magazynie "Panorama", 1982/1983?

 

Pierwszy nagrania walijskiego tria Budgie („Papużka”) w Polskim Radio przedstawił Piotr Kaczkowski na początku lat 70. XX w. Jak wspomina: „Płytę Budgie kupiłem, bo zafascynowała mnie okładka. W ten sposób średnio popularny na wyspach zespół wszedł u nas do rockowego kanonu, obok Led Zeppelin czy Black Sabbath”. Kaczkowski miał tutaj na myśli dokładnie to, że w tamtym czasie Budgie uważano w Wielkiej Brytanii jedynie za jedną z grup naśladujących wspomniane powyżej zespoły.

I choć muzyka grupy, zwłaszcza na dwóch pierwszych płytach, wykazywała pewne podobieństwo do obu tych grup, także oparta była na ciężkim rocku, to jednak od początku miała w sobie też wiele oryginalności (o tym dalej). Najpełniej uzewnętrzniła się ona na trzecim albumie pt. „Never Turn Your Back On A Friend” z 1973 r. Obecnie uważa się go za najlepszą płytę w dorobku zespołu, a samo Budgie za jednego z klasyków hard rocka. Znalazły się na niej kanoniczne dzisiaj utwory: „Breadfan” i „Parents” a także rewelacyjna przeróbka pierwotnego bluesa „Baby Please Don’t Go” najbardziej znanego z wersji wykonywanej w latach 60. przez Van Morrisona i grupę Them.

Jak już wspomniałem oryginalność zespołu z okresu debiutu nie tyle polegała na samym fakcie łączenia fragmentów elektrycznych z akustycznymi i balladowych z hard rockowymi, bo to robili także Led Zeppelin i Black Sabbath, ale na tym, że Budgie robiło to w nieco inny sposób niż oba te zespoły. Największy wpływ na to miało na pewno pochodzenie grupy z odległej – z punktu widzenia Londynu – Walii. Była to z tamtej perspektywy, kraina obca narodowo (Walijczycy to nie Anglicy ani też Szkoci) i społecznie (był to głównie rejon osad robotniczych, których ludność pracowała w miejscowych kopalniach węgla i hutach żelaza).

Pod pewnymi względami Walia przypomina inne okręgi przemysłowe w Europie, a w Polsce rejon ówczesnego woj. katowickiego, a sami Walijczycy - Górnoślązaków. Świadomość odmiennej tożsamości, pewnej izolacji od centrów kulturowych, a także poczucie pewnego odrzucenia na pewno miały wpływ na mentalność i wrażliwość członków zespołu Budgie, a to przełożyło się na ich muzykę. W ten sposób stała się ona bliska także innych ludziom odczuwającym podobnie otaczającą rzeczywistość. W chwili, gdy zespół odszedł od tych pierwotnych inspiracji stracił oryginalność, upodobnił się do innych grup hard rockowych i wreszcie na przełomie lat 70. i 80. skomercjalizował się, co doprowadziło go do ostatecznego upadku.

Prezentowany tutaj materiał prasowy o koncertach Budgie w Polsce w 1982 r. opublikowano w tymże roku w wydawanym w ówczesnym woj. śląskim tygodniku „Panorama” w rubryce muzycznej pt.” „Z przebojem przez lato”. Przygotował go popularny wówczas dziennikarz muzyczny Zygmunt Kiszakiewicz. Przytaczam tutaj całość tego materiału, więc nie będę go szerzej opisywał.

Po upływie wielu lat, na pytanie jak wspomina trasę koncertową w Polsce z lata 1982 r. jej basista a zarazem lider Burke Shelley odpowiedział: „To była najwspanialsza trasa, jaką kiedykolwiek zagrałem w całym życiu”.
W tym czasie zespół występował w składzie: Burke Shelley (śpiew, gitara basowa), John Thomas (gitara, śpiew) i Steve Wiliams (perkusja). Zespół zagrał wówczas 17 koncertów w czternaście dni. W repertuarze miał głównie utwory najnowszego wówczas albumu „Deliver Us From Evil” (1982 r.). W związku z tym, że polska publiczność domagała się starych utworów grupy, to niektóre z nich zostały awaryjnie włączone do repertuaru koncertowego w Polsce. Jednak nie wszystkie, gdyż nowsi członkowie zespołu nie znali tych utworów i nie byli w stanie ich odtworzyć podczas koncertów.

Czas ówczesnych koncertów w Polsce przypadł na okres, kiedy kariera Budgie znalazła się na skraju ostatecznego załamania. Było to skutkiem osłabienia formy zespołu i wydania przez niego kilku niezbyt udanych płyt studyjnych na przełomie lat 70. i 80. Szczególnie zła sprzedaż wspomnianego już albumu „Deliver Us From Evil” jeszcze pogłębiła kryzys zespołu. Na tej płycie grupa ostatecznie odeszła od swoich hard rockowych korzeni w kierunku popu, co zniechęciło do niej dawnych fanów, a nie przysporzyło jej nowych. Wkrótce później zespół uległ rozwiązaniu.

Na marginesie tego warto podkreślić, że wiele z przyjeżdżających do PRL na początku lat 80. wykonawców zachodnich znajdowało się w poważnym kryzysie artystycznym – podobnie było także z grupą UFO. Przypuszczalnie koncerty w biednej i izolowanej Polsce stanu wojennego były jednym ze sposobów reklamy dla tych zespołów, a dla władz komunistycznych w Polsce tanim sposobem pozyskania popularnych wśród młodych wykonawców świata zachodniego, a tym samym rozładowania frustracji młodzieży.

Pełną dyskografię zespołu Budgie po raz pierwszy w Polsce zaprezentowano dopiero w audycji „Katalog Nagrań” (II-IV 1985 r.) przygotowywanej przez Grzegorza Wasowskiego a nadawanej w Programie Trzecim Polskiego Radia. W późniejszych latach utwory Budgie często też prezentował m.in. Tomasz Beksiński.

Także dla mnie prezentacja w „Katalogu” była tą, która pozwoliła mi na pełne poznanie twórczości zespołu Budgie. Wcześniej słyszałem w całości tylko album „Never Turn Your Back on a Friend” (1973) oraz pojedyncze utwory z dwóch pierwszy płyt. Także obecnie pierwsze pięć płyt zespołu Budgie jest mi szczególnie bliskie, bo odpowiada mojej wrażliwości muzycznej.

W polskiej prasie muzycznej dorobek zespołu Budgie po raz pierwszy najpełniej zaprezentowano w miesięczniku "Tylko Rock" nr 10 z 1996 r., a po raz drugi w jego bliźniaczej kontynuacji "Teraz Rock" nr 2 z 2004 r. W tym drugim wypadku, obok prezentacji całej historii zespołu i omówienia jego płyt, zamieszczono także rzadkie zdjęcie z 1982 r. przedstawiające członków Budgie z późniejszymi bardzo znanymi dziennikarzami muzycznymi: Wiesławem Weissem i Romanem Rogowieckim.

Pierwotnie wydawcami płyt zespołu Budgie  (oczywiście winylowych) były wielkie koncerny fonograficzne: MCA, A&M i RCA. Na początku lat 90. dyskografię tej grupy wznowiła na płytach kompaktowych wytwórnia Repertoire Records. W późniejszym okresie płyty zespołu wydawał m.in. Metal Mind Records i różne małe wytwórnie. Obecnie w sprzedaży dostępne są tylko wydania Budgie małych wytwórni, dość rzadkie a przez to drogie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz