niedziela, 7 maja 2023

Art Ensamble of Chicago - recenzje albumów: "Nice Guy" (1979) i "Full Force" (1980) w magazynie "Razem" z 1980 r.

 

Najliczniejszymi tekstami o muzyce, w dziale recenzji magazynu "Razem" były te, które dotyczyły muzyki pop i rok. Ale całkiem sporo miejsca zajmowały tutaj także recenzje najnowszych płyt jazzowych, i to nie byle jakich, bo często dotyczących niszowych awangardowych wykonawców.

Powodem tego stanu rzeczy były osobiste preferencje Karola Majewskiego, jednego z dziennikarzy współpracujących z tygodnikiem "Razem", a przy okazji miłośnika jazzu i szefa rady programowo-artystycznej studenckiego klubu "Hybrydy" w Warszawie. Obecnie Majewski od lat nie zajmuje się już zawodowo muzyką, za to jest właścicielem firmy "Nalewki Staropolskie" w podwarszawskich Łomiankach.

Art Ensemble of Chicago, to amerykański zespół jazzowy. Powstał w 1966 r. w Chicago i przez większość swej kariery występował w niezmienionym składzie, który tworzyli: Lester Bowie (trąbka), Roscoe Mitchell (saksofony, flety), Joseph Jarman (saksofon altowy), Malachi Favors (bass) i Famoudou Don Moye (perkusja).

Formalnie grupa nie miała lidera i wszystkie decyzje podejmowała kolektywnie. Za takiego wielu jednak uważało trębacza i kompozytora znacznej części jej repertuaru Lestera Bowie (zm. 1999). Był to muzyk, który chętnie współpracował także z wieloma innymi wykonawcami reprezentującymi inne stule muzyczne np. polską grupą jassową Miłość, czy Davidem Bowie.

Był to zespół, który nie szedł na łatwiznę i poszukiwał nowych form języka muzycznego, stąd jego twórczość nawet w ramach nowoczesnego jazzu była ograniczona do dość hermetycznej grupy odbiorców otwartych na eksperymenty dźwiękowe. Jego twórczość ogólnie klasyfikowana jest jako jazz awangardowy czy eksperymentalny. Grupa zresztą swobodnie poruszała się w stylistyce pomiędzy współczesną muzyką klasyczną, free jazzem i muzyką etniczną, głównie afrykańską, ale zawsze była bliska jazzowi.

Oryginalny styl muzyczny zespołu w dużym stopniu wynikał nie tylko z poruszania się po różnych stylistykach, ale także z powodu używania nietypowego instrumentarium, tworzonego oprócz klasycznych instrumentów jazzowych, a więc saksofonów, basu i perkusji, także przez cały szereg drobnych instrumentów perkusyjnych, dzwonkowych i innych. Zespół często wykorzystywał ich nawet kilkaset podczas jednego koncertu.

Wszystkie ich występy na żywo były bardzo oryginalne i niepowtarzalne, stąd w swym dorobku posiadają wiele wysoko ocenianych albumów koncertowych. Do legendy przeszedł też wizerunek sceniczny muzyków, którzy używali wymyślnych kostiumów i malowali swoje twarze (dały się tutaj zauważyć silne nawiązania do sztuki afrykańskiej).

W latach 1969-2007 zespół ten wydał 29 płyt studyjnych (ostatnia z nich ukazała się w 2004 r.) i 18 płyt z nagraniami koncertowymi (ostatnia w 2007 r.). Charakter jego twórczości sprawił, że grupa współpracowała z kilkudziesięcioma wytwórniami płytowymi, ale z żadną z nich nie związała się na dłużej, bo zniechęceni brakami zysków wydawcy zrywali z nią kontrakty.

Obie recenzowane przez Karola Majewskiego płyty pochodzą z okresu, gdy grupa współpracowała z niemiecką wytwórnią jazzową ECM, co miało miejsce w latach 1979-1984. Wytwórnia ta wydała w sumie cztery ich płyty. Oba opisywane albumy: "Nice Guys" i "Full Force" należą do najlepszych w dorobku zespołu.

Gdy jako mody chłopak czytałem te recenzje, to byłem ciekaw jak w ogóle gra ten cały Art Ensamble of Chicago, bo przecież nikt mi znany nie miał ich płyt, a w radio ich nie grano. Jak wszystko co zakazane albo niedostępne, grupa ta zwróciła wówczas moją uwagę, i tak stałem się jej cichym i wiernym fanem. Ale myślę, że nawet obecnie należę do nielicznych, którzy lubią taką muzykę.