środa, 31 października 2018

John McLaughlin – notatka ze „Świata Młodych” z 1977 r.


Najstarszy wycinek z gazet nie muzycznych jaki posiadam pochodzi ze „Świata Młodych” z 1977 r. Opisuje sylwetkę Johna McLaughlina, znanego muzyka jazzowego i jazz-rockowego. Dzisiaj znacznie lepszy opis jego osoby znaleźć można w wielu encyklopediach muzycznych, a także w Wikipedii. W zasadzie nie ma szanującej się wydawnictwa, w którym nie było by opisu dorobku artystycznego tego muzyka.

Jednak w 1977 r. w Polsce nie było to takie oczywiste. Można nawet z całą pewnością powiedzieć, że mało kto znał Johna McLauglina i jego płyty. W jedynym wydawanym wówczas w Polsce fachowym piśmie muzycznym, „Jazz. Magazyn Muzyczny”, były wzmianki o nim, ale popularnej prasie nie był on prezentowany. Z jednej strony wynikało to z izolacji Polski i nieznajomości jego twórczości, a z drugiej z tego, że grał on zawsze dość trudną muzykę prawie wyłącznie o charakterze instrumentalnym.

Jego zaproszenie do kraju w 1977 r. było jednym z przejawów otwierania się ówczesnej Polski na kulturę zachodnią. Zaproszenie do niego wyszło z polskiego środowiska jazzowego, co dobrze świadczy o jego poziomie. Z kolei władze komunistyczne przystały na to, bo koszt jego zaproszenia do Polski na koncerty był stosunkowo niski, z powodu ograniczonego audytorium na taką muzykę, a tym samym honoraria, także na zachodzie. Ponadto instrumentalna muzyka jaką McLauglin grał była bardziej bezpieczna niż trudne do kontrolowania treści słowne typowych zespołów rockowych.

We wczesnej młodości głównym powodem kupowania przez mnie gazety „Świat Młodych” były komiksy na końcu tejże gazety i różne ciekawostki ze świata. W sumie nawet nie wiem, czemu zostawiłem akurat ten numer „ŚM” i przechowałem go do 1980 r. Dopiero wówczas wyciąłem z niego ten krótki opis życia i twórczości Johna McLauglina. Wcześniej nie interesowałem się muzyką i nie miałem zielonego pojęcia co to za jeden ten McLauglin?

Dopiero w 1981 r., przy okazji wydania albumu „Friday Night in San Francisco” nagranego przez niego na koncercie wspólnie z dwoma innymi wybitnymi gitarzystami: Paco de Lucia i Al Di Meola mogłem po raz pierwszy zapoznać się z jego muzyką. Potem dowiedziałem się, że w przeciwieństwie do tego akustycznego koncertu, grał głównie jazz rock i był współtwórcą tego stylu. Styl ten ujawnił się on już na jego debiutanckiej płycie pt. „Extrapolation” wydanej w 1969 r. (wciąż trudno dostępnej i mało znanej). Potem swoje umiejętności McLauglin rozwinął w zespołach Tony Williama i Milesa Davisa – musiał być prawdziwym geniuszem, że został do nich przyjęty, a zwłaszcza do tego ostatniego.

W pełni jego nieprzeciętne umiejętności jako gitarzysty i zdolności kompozytorskie rozwinęły się jednak w dwóch zespołach: Mahavisnu Orchestra i Shakti. To właśnie z tym ostatnim był na koncertach w Polsce w 1977 r. To taki polski Osjan, tylko lepszy, i bardziej radykalny brzmieniowo.

Dzisiaj taka notatka prasowa jak ta, nie robi już żadnego wrażenia. Ale dla każdego kto żył w tamtych czasach będzie miłą pamiątką i wspomnieniem młodości. Przypomni także realia życia i prasy w PRL.

Niestety wycinając ten fragment gazety nie uwzględniłem autora artykułu, stąd obecnie nie jestem w stanie powiedzieć, kto go napisał.
Z kolei przebarwienia tego wycinka wynikają z przebitek kleju  jakim go jakieś 20 lat temu przymocowałem do czystej kartki papieru.

wtorek, 30 października 2018

Electric Light Orchestra - plakat i opis w magazynie "Razem" z 1983 r.


 W październiku 2015 r. ukazała się płyta Jeffa Lynna, dawnego lidera grupy Electric Light Orchestra, pt. „Alone In The Universe” sygnowana nazwą „Jeff Lynne's ELO”. To oczywiste nawiązanie do nazwy pierwotnej Electric Light Orchestry (ELO), która obecnie występuję w dwóch mutacjach.

Brytyjski zespół ELO w latach swej największej świetności, czyli w okresie od 1976-1981 r., cieszył się ogromną popularnością na całym świecie w tym także w Polsce okresu PRL. W tym okresie grupa nagrała m.in. następujące albumy: „A New World Record” (1976 r.), „Out of the Blue” (1977 r.), „Discovery” (1979 r.), „Time” (1981 r.). Reprezentowały one bardziej komercyjny, a więc piosenkowy nurt twórczości tego zespołu. Wcześniej zespół przynależał raczej do nurtu progresywnego rocka. Później zbliżył się do stylu synth pop a jego kariera załamała się.

Zespół zasłynął z tego, że w swym instrumentarium szeroko wykorzystywał naturalne instrumenty smyczkowe, a więc wiolonczele i skrzypce. Z biegiem czasu zastąpił je instrumentami klawiszowymi i syntezatorami, co potaniało koszty tworzenia muzyki, ale jednocześnie sprawiło, że grupa utraciła swe oryginalne brzmienie.

Wielka popularność zespołu u progu lat 80. w Polsce sprawiła, że jego pełną dyskografię zaprezentowano w Programie II Polskiego Radia w okresie od lutego do kwietnia 1982 r. Prezentacji tej dokonał Marek Gaszyński przesunięty po wprowadzeni u stanu wojennego z Programu Trzeciego, gdzie dotąd pracował, do Programu Drugiego. Widocznie ówczesne władze uznały, że łagodna muzyka ELO będzie czymś bardziej odpowiednim dla słuchaczy niż inne zespoły rockowe.

Wielka popularność ELO w Polsce wpłynęła więc na pewno na prezentację tego zespołu w tygodniku „Razem” w 1983 r. Jak zwykle w przypadku tego czasopisma prezentacja ta polegała na wydrukowaniu w rozkładówce pisma kolorowego plakatu tego zespołu, a po jego odwrotnej stronie znalazł się obszerny tekst opisujący jego historię i dorobek artystyczny. Tekst ten przygotował inny znany dziennikarz współpracujący stale z tym pismem i przygotowujący do niego teksty o muzyce, Krzysztof Domaszczyński.

Przygotowany materiał był dość wszechstronny, gdyż obejmował nie tylko historię grupy, ale także przedstawiał portrety wszystkich jej członków, reprodukcje jej najważniejszych albumów, pełną dyskografię z wyszczególnieniem wszystkich utworów, a także przekłady na j. polski jej wybranych utworów.

Wcześniej tekst o ELO przygotował Wiesław Weiss i opublikował go na łamach bardzo trudnego do dostania wówczas miesięcznika „Jazz. Magazyn Muzyczny” (1//1979). A następnie uaktualnił ten tekst w nowym artykule o tym zespole opublikowanym przez „Magazyn Muzyczny” (5/1987).
Już po upadku PRL dobry tekst o ELO przygotował Grzegorz Szczotek dla miesięcznika „Tylko Rock” (8/1994).

Na przełomie lat 70. i 80. także dla mnie ELO było objawieniem, choć nie aż takim jak dla moich kolegów, chłopców z zawodówek namiętnie katujących swoje magnetofony marki Thompson utworami z przesiąkniętego brzmieniem disco albumu „Discovery”. Zawsze bardziej odpowiadał mi jednak ten pierwszy okres w twórczości tej grupy, a zwłaszcza nagrania z albumów „On the Third Day” (1973 r.), „Eldorado – A Symphony by the Electric Light Orchestra” (1974 r.) i „Face the Music” (1975 r.). Ale lubiłem także późniejsze nagrania, w tym przesiąknięte popem „Don't Bring Me Down”.

Podobnie jak inne plakaty czasopisma „Razem” z tego okresu, także ten wizerunek zespołu ELO wydrukowano na gazetowym papierze przez co jego jakość jest nie najlepsza, ale za to był stosunkowo tani i dostępny dla każdego. Wystarczyło go przechować przez te marne trzydzieści kilka lat aby stał zabytkiem i unikatem.


poniedziałek, 29 października 2018

Jimi Page – gitarzysta Led Zeppelin na plakacie z tygodnika "Razem" z 1983 r.

 

Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce 13 XII 1981 r. było przełomem w wielu dziedzinach życia w naszym kraju. Jedną z nich była kultura popularna, a w jej ramach wszystko to co było ważne dla ówczesnego młodego człowieka, audycje muzyczne, prasa rozrywkowa itp. Drakońskie prawo wprowadzone przez huntę wojskową w Polsce, a także kryzys gospodarczy zdecydowanie negatywnie wpłynęły na jakość intelektualną i techniczną prasy młodzieżowej, w tym tygodnika „Razem”, w którym m.in. publikowano plakaty muzyczne.

Ówczesne władze wojskowe były sprytne, i choć wszelkimi sposobami zwalczały wszelkie przejawy opozycji, to jednak pozostawiły najbardziej niepokornej części społeczeństwa, czyli młodzieży pewne pole manewru w zakresie jej ówczesnych zainteresowań. Dziedzina, w której wówczas młodzież w Polsce się odnajdywała była muzyka i nie było to przypadkowe. W tym czasie nawet na Zachodzie rynek innych dziedzin rozrywki, np. gier komputerowych, czy płatnej telewizji nie był jeszcze dostatecznie rozwinięty, by móc zawładnąć umysłami młodzieży.

Dopuszczenie pewnej swobody w zakresie muzyki nie było przypadkowe i wynikały z chęci skanalizowania przez władze reżimowe aktywności młodego pokolenia niezadowolonego z sytuacji politycznej i gospodarczej w kraju. Nie przypadkiem więc rockowy boom w Polsce przypadł więc na mroczny okresy stanu wojennego w Polsce.

Na tej fali szybko odrodziły się, choć w innej niż przed 13 grudnia formie, audycje radiowe w których prezentowano zachodnią muzykę rozrywkowa, a także odrodziła się prasa muzyczna i młodzieżowa. Czołowym reprezentantem tej ostatniej nadal był tygodnik „Razem” w którym nadal publikowano teksty o zachodniej muzyce rockowej, a także plakaty czołowych wykonawców muzyki rozrywkowej świata zachodniego.

Prezentowany plakat przedstawia Jimi Page’a - gitarzystę zespołu Led Zeppelin – i jest przykładem takiego typowego plakatu drukowanego w tygodniku „Razem” w okresie po stanie wojennym. W przeciwieństwie do plakatu Led Zeppelin opublikowanego w tym czasopiśmie w 1979 r. na papierze kredowym, ten plakat wydrukowano na znacznie gorszym zwykłym gazetowym papierze. Plakat jest kolorowy, ale faktura papieru sprawia, że ma on liczne przebarwienia, a także nieczystości typowe przy druku na gorszym papierze.

Plakat ten podpisano jako Led Zeppelin choć przedstawia samego gitarzystę tej grupy Jimi Page’a. Z kolei na odwrocie, Karol Majewski opisał początki istnienia tego zespołu do czasu wydania przez niego pierwszej płyty. Większość tego tekstu dotyczy więc praktycznie dziejów zespołu The Yardbirds a także konkurencyjnej grupy The Jeff Beck Group.

W tym czasie zespół Led Zeppelin nie istniał już od trzech lat, ale zainteresowanie nim nie malało także w Polsce. Wydaje się, że to było główna przyczyną publikacji tego plakatu i historii tej grupy w tygodniku „Razem”.

Prezentowany plakat i tekst był elementem większej całości, ale niestety nie jestem pewien, tego czy były następne części materiału o Led Zeppelin w tygodniku "Razem" w 1983 r. Na pewno był jeszcze jeden plakat związany tematycznie z tą grupą i jego także niebawem opublikuję. Ale jakby brakuje pomiędzy nimi czegoś w środku. Jeżeli taki materiał był, to ja go niestety nie mam.

niedziela, 28 października 2018

Led Zeppelin – plakat i artykuł w magazynie "Razem" z 1979 r.


 

Przy okazji omawiania plakatu “Muzykalia ‘79” wspomniałem, że pierwszym plakatem przedstawiającym grupę rockową jaki miałem, był plakat z czasopisma “Razem” z 1979 r. przedstawiający brytyjski zespół Led Zeppelin. Dostałem go w prezencie od mojego szkolnego kolegi Eugeniusza K. mieszkającego w Rybniku.

Na stronie przedniej plakat ten przedstawia duże zdjęcie grupy Led Zeppelin, nazwę zespołu, a także pięć reprodukcje okładek jego płyt. Zdjęcie przedstawia grupę w okresie jej największej świetności, a więc w pierwszej połowie lat 70. Fotografia nie jest podpisana, więc nie wiadomo z jakiego dokładnie pochodzi koncertu. Widać na niej wczuwających się w muzykę członków zespołu przy czym najmniej widoczny jest jego perkusista John Bonham.

Ujęcie jest trochę nietypowe, bo przedstawia członków grupy od dołu, a samo ujęcie jest tak zrobione, że praktycznie nie widać całości twarzy żadnego z widocznych muzyków. Plakat wydrukowano na rozkładówce magazynu „Razem” stąd jest dość wielki, wydrukowano go w kolorze na papierze z połyskiem lepszej jakości, przy czym reprodukcje okładek płyt są w pełnym kolorze, a sam wizerunek zespołu ma tonację brązowo-czerwono-żółtą. Nazwa grupy została zapisana w kolorze żółto-czarnym.

Do reprodukcji na stronie tytułowej wybrano następujące okładki jego płyt: „Led Zeppelin” (1968), „Presensce” (1976), „Led Zeppelin III” (1970), „Led Zeppelin IV” (1971), „Houses Of The Holy” (1973). Dlaczego wydrukowano akurat te płyty? Przypuszczalnie dlatego, bo te wybrał przygotowujący opis na drugiej stronie plakatu dziennikarz, ale też nie można wykluczyć sytuacji, że wybrano je tylko dlatego, bo ich okładki były dostępne do zrobienia reprodukcji.

Pierwotny właściciel miał ten plakat powieszony w pokoju, a potem złożył go w kostkę, czego pozostałością są zgięcia wzdłuż i w poprzek plakatu. Ogólnie jest on w dobrym stanie, ale ma lekkie przedarcie w miejscu łączenia się wspomnianych zgięć. Ponadto jego pierwotny właściciel postanowił usunąć nierówności na górze i dołu plakatu poprzez jego obcięcie, stąd brak czarnej obwódki u góry i dołu strony.

Na stronie tylnej plakatu znajduje się dość obszerny, bo liczący siedem kolumn, opis historii grupy przygotowany przez Karola Majewskiego, nadwornego dziennikarza muzycznego magazynu „Razem”. Stosunkowo dużo miejsca, bo ponad dwie kolumny poświęcono na opis jej początków. Później podano podstawowe dane o każdym etapie jej kariery wraz ogólną analizą wszystkich jej płyt włącznie z najnowszym wówczas albumem „In Through The Out Door” z 1979 r.

Generalnie ówcześni fani ciężkiego rocka w Polsce dzielili się na fanów Led Zeppelin słuchających heavy metal i fanów Black Sabbath słuchających hard rocka. Mnie osobiście bardziej odpowiadała muzyka zespołu Tony’ego Iomy’ego, ale tez może dlatego, że nie znałem dobrze dorobku Led Zeppelin.

Zespół ten, podobnie jak inne długowłose grupy z Zachodu, już z samej definicji zespołu rockowego był podejrzany dla PRL-owskich cenzorów. Podejrzliwość tę potęgowała zamiłowanie członków tej grupy do militariów niemieckich. Stąd na plakatach i zdjęciach reklamowych z epoki lat 70. a także na koncertach pojawiał się w czapkach i strojach lotników z okresu I wojny światowej, a także umundurowaniu nazistowskim.

W okresie PRL pierwszy większy tekst o zespole Led Zeppelin przygotował znany później dziennikarz muzyczny Wiesław Królikowski. Ukazał się on w miesięczniku „Jazz. Magazyn Muzyczny” nr 10 z 1977 r. Później ten sam autor rozszerzył ten temat w nowej emanacji tego miesięcznika znanej pod nazwą „Magazyn Muzyczny” w serii trzech artykułów w numerach: 10-11 z 1987 r. oraz nr. 1 z 1988 r. Była to najbardziej dogłębna monografia tego zespołu jaka ukazała się w polskiej prasie muzycznej okresu PRL.

Natomiast wracając do naszego plakatu i magazynu „Razem”, to zamieszczony tam w 1979 r. opis dziejów Led Zeppelin był faktycznie jedynym masowo dostępnym dla fanów w Polsce, gdyż gazeta „Jazz. Magazyn Muzyczny” była pismem jedynie czarno białym wydawanym w małym nakładzie i stosunkowo trudno dostępnym.

Ja miałem to szczęście, że znałem tekst W. Królikowskiego o Led Zeppelin (była tam czarno-biała reprodukcja dość rzadkiej australijskiej EP z 1971 r.), a następnie wszedłem w posiadanie wspomnianego plakatu z opisem dziejów zespołu K. Majewskiego.
Najbardziej znaczące było dla mnie jednak przesłuchanie wszystkich płyt tego zespołu, co nastąpiło dopiero na przełomie 1981/1982 r. Audycję tę prowadził znany dziennikarz Radia Lublin Jerzy Janiszewski. Nie potrafię dokładnie powiedzieć w jakiej to dokładnie było audycji, ale była ona nadawana w stereo w Programie II Polskiego Radia w piątek lub w sobotę wieczorem. Zawsze nadawano w niej tylko jedną stronę płyty i komentarz Janiszewskiego.

Oprócz tego, że zaprezentował w niej wszystkie płyty zespołu, to na początku puścił także album składankowy grupy The Yardbirds. Była to jedna z grup legend brytyjskiego rocka lat 60., którą gitarzysta Jimi Page przekształcił potem w Led Zeppelin. Ponadto w audycji udostępnił także wydany w tym samym czasie co debiutancki „Led Zeppelin”, bliźniaczo podobny do niego album „Truth” (1968) nagrany przez zespół Jeffa Becka - innego wybitnego brytyjskiego gitarzysty tamtego okresu.

Z poznawaniem dorobku Led Zeppelin w Polskim Radiu związana jest największa trauma muzyczna jaka mnie w życiu spotkała. Stało się tak ponieważ po prezentacji na antenie radiowej pierwszej płyty tej grupy, którą nadano w dwóch częściach, w dniach 5 i 12 grudnia 1981 r., audycja ta została przerwana 18 XII 1981 r. wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce.

Audycję prezentującą muzykę tego zespołu przywrócono dopiero z dniem 8 V 1982 r. kiedy nadano kolejną w dyskografii grupy płytę „Led Zeppelin II”. Oczywiście nie podano żadnego wyjaśnienia czemu przerwano na aż tak długo nadawanie programu radiowego. Było to tym dziwniejsze, że audycję w stereo z nagraniami muzycznymi wznowiono w programie II Polskiego Radia już w lutym 1982 r. (prezentacja dyskografii zespołu Electric Light Orchestra).

Obecnie taki opis jaki zrobił K. Majewski o zespole Led Zeppelin w „Razem” z 1979 r. nie jest żadną atrakcja, bo podobne, a najczęściej lepsze eseje znaleźć można w Internecie, np. w Wikipedii, a także w całym szeregu różnego rodzaju publikacji o tym zespole, w tym w wielu książkach wydanych w Polsce. Najważniejszymi z nich są:

Dave Lewis – “Led Zeppelin. Hołd”, Britannica Press. Bratislava, 1992
- głównie album z niezliczona ilością mniej lub bardziej znanych fotografii, ale także opisy wszystkich wydanych płyt i utworów spoza głównej dyskografii
Stephen Davis – “Młot Bogów. Saga Led Zeppelin”, In Rock, Poznan, 1997
- słynna skandalizująca monografia grupy skupiająca się na różnych aferach z nią związanych, ale opisująca tez okoliczności powstania poszczególnych płyt
Mick Wall – „Led Zeppelin. Kiedy giganci chodzili po ziemi”, Kagra, Poznań, 2008
- najbardziej wiarygodna z polskich monografii zespołu, ładnie wydana i opisująca w równym stopniu muzykę grupy co okultystyczne zainteresowania jej lidera Jimi Page’a
Brad Tolinski – „Światło i cień: Jimmy Page w rozmowach”, Wrocław, Bukowy Las, 2012
- szereg wywiadów z liderem grupy Jimi Pag’em.

Po 1989 r. ukazało się także szereg monografii zespołu w polskiej prasie muzycznej. Pierwsza i najważniejsza z nich ukazała się w nr 2 z 1992 r. miesięcznika „Teraz Rock” założonego i kierowanego przez Wiesława Weissa nazywanego Profesorem Rockiem (z racji ogromnej wiedzy o muzyce rockowej, a także z powodu autorstwa polskich encyklopedii rocka jakie napisał). Potem wkładkę tę powtórzono i poszerzono w mutacji tego magazynu występującej pod nazwą „Teraz Rock nr 5 z 2003 r. Temat Led Zeppelin na łamach polskiej prasy podsumowała redakcja miesięcznika „Teraz Rock” w wydanym zeszycie specjalnym „Teraz Rock. Po całości” nr 6 z 4 2009 r.

Monografia zespołu autorstwa Jana Skaradzińskiego ukazała się także w nr 7 z 1990 r. krótko istniejącego miesięcznika „Rock’n’Roll”. Było to pismo wydawane tylko w okresie 1990-1991 i wyrosłe z dawnej redakcji miesięcznika „Non Stop”. Gdyby przetrwało próbę czasu, byłoby to pismo, które mogło z powodzeniem konkurować z miesięcznikiem „Tylko Rock”, ale jego wydawca nie był dość racjonalny, przewidujący i zapobiegliwy.

Jak jednak widać najwcześniej wydana z tych książek ukazała się w naszym kraju dopiero trzy lata po obaleniu w Polsce komunizmu w 1989 r. W okresie PRL wydanie tego rodzaju monografii muzycznych było praktycznie niemożliwe, gdyż partia komunistyczna czuwała, aby papieru starczyło głownie na wydawanie książek klasyków marksizmu i leninizmu.

Nawiązując to faktu istnienia w 1979 r. w polskiej prasie muzycznej tylko jednego, wspomnianego przez mnie już tekstu W. Królikowskiego, tekstu o zespole Led Zeppelin, ukazanie się kolorowego plakatu i opisu tego zespołu w magazynie „Razem” w tymże roku autorstwa K. Majewskiego było wówczas wielkim wydarzeniem. Plakat ten dawał fanom z Polski poczucie współuczestniczenia w zachodniej kulturze muzycznej. Jak bardzo to współuczestniczenie było wówczas iluzoryczne pokazał stan wojenny i bieda okresu lat 80.

W latach 80. w „Razem” ukazały się jeszcze dwa plakaty tej grupy – dużo gorsze niż ten opublikowany w 1979 r.. Ich reprodukcje i krótkie opisy zmieszczę w najbliższym czasie.

sobota, 27 października 2018

Muzykalia '79 - artykuł w czasopiśmie "Razem" z XII 1979 r.



Co to były „Muzykalia ‘79”?

„Muzykalia” to była rubryka w tygodniku „Razem” istniejąca w latach 70. XX w. poświęcona muzyce popularnej. Przygotowywało ją wielu autorów, jednym z nich był znany w tamtych czasach dziennikarz muzyczny Karol Majewski (dzisiaj głównie znany z produkcji wybornych nalewek). Wzorem świata zachodniego rubrykę „Muzykalia” poświęcano w końcu roku na tworzenie różnego rodzaju zestawień dotyczących muzyki popularnej.

W związku z tym, że w Polsce tego okresu nie było innych kolorowych gazet poświęconych muzyce, w rubryce tej przedstawiono nie tylko wykonawców rockowych, ale także innych przedstawicieli muzyki popularnej: uwielbianego w tym czasie disco, ale także raggae, punku, muzyki elektronicznej i jazzu – ten ostatni gatunek był szczególnie bliski Karolowi Majewskiemu.

Porównując przygotowane przez niego zestawienie, w dużej części uwzględniające różnego rodzaju ankiety i sugestie ze strony czytelników tygodnika „Razem”, możemy zauważyć pewną anachroniczność ówczesnych polskich gustów z tym co preferowane było w krajach Zachodu.

W muzyce rockowej widzimy tutaj dużą reprezentację progresywnego rocka, który w tym czasie uważany był przez media głównego nurtu na Zachodzie za muzykę niepożądaną z powodu jej pompatyczności i oderwania od realiów młodego pokolenia. Jednak media w PRL widziały w punk rocku i new wave wszystko, oprócz muzyki i nie traktowały jej w tym czasie poważnie. W artykułach i relacjach podkreślano, że wyrosły one z kryzysu świata kapitalistycznego i są bardziej ruchem socjologicznym niż muzyką godną uwagi.

Co opisywano w "Muzykalia '79"

Od tego zapatrywania nie odstawała także redakcja muzyczna „Razem”, stąd w „Muzykaliach ‘79” dość dużo miejsca poświęcono na opis albumów reprezentujących styl progresywnego rocka jakie ukazały się w 1979 r. Należały do niech: „Wet Dream” Richarda Wrighta, „Danger Money” (bez publikacji okładki), „Live. Night After Night” grupy UK oraz “I Can See Your House from Here” zespołu Camel.

Do tego nurtu przynależały także opisywane tutaj dwa albumy solowe członków zespołu Genesis: „Acourious Feeling” klawiszowa tej grupy Tony Banksa, chyba najbardziej udana płyta w jego solowej karierze, a także „Spectral Mornings” gitarzysty Steve’a Hacketta.

Inne płyty z tego nurtu których okładki reprodukowano ale bez opisu to m.in.: „Incantations” Mike’a Oldfielda, podwójny koncertowy album „Live Herald” Streve’a Hillage’a (przez długie lata nie mogłem zidentyfikować tej okładki), „Monolith” zespołu Kansas, „Angels Station” grupy Manfred Mann’s Earth Band i „Pieces of Eight” zespołu Styx.

Jako ciekawostkę warto podać, że w opisie znalazł się też podwójny koncertowy, faktycznie bardzo dobry, album grupy Kansas pt. „Two For The Show”, ale zabrakło reprodukcji okładki jego płyty.

Nie zabrakło też płyt klasyków hard rocka lat 70. reprezentowanych m.in. przez grupy: Led Zeppelin – „In Through the Out Door” i UFO – „Strangers in the Night”. Pierwsza z nich była zarazem ostatnią płytą Led Zeppelin, przeważnie dość źle ocenianą z powodu zmiękczenia brzmienia, a druga była zestawem nagrań koncertowych podsumowujących najbardziej twórczy okres w historii UFO i słusznie uważana jest za jedną z najlepszych płyt koncertowych w historii rocka w ogóle. Znalazła się tutaj także reprodukcja okładki nie najlepszej płyty „Mirrors” zapomnianej już obecnie grupy Blue Öyster Cult (a bardzo przeze mnie cenionej).

Klasykę rocka reprezentowały w tym zestawieniu m.in. albumy „Jazz” grupy Queen (co było nieco dziwne, bo płyta ukazała się w 1978 r.), „Slow Train Doming” Boba Dylana i „Recent Sons” Leonarda Cohena. W przypadku każdego z tych wykonawców były to płyty będące pewnym przełomem, albo go zaczynające było tak o Dylana i Cohena.

W wypadku zespołu Queen nastąpiło tutaj pożegnanie z jego bardziej hard rockowym stylem lat 70. Na następnej płycie, „The Game” z 1980 r., po raz pierwszy wprowadził on do brzmienia syntezatory zmieniając swą muzykę na bardziej plastikową i komercyjną, co umożliwiło mu stanie się w latach 80. gwiazdę muzyki pop-rockowej.
Do tej grupy należy zaliczyć także album Roda Stewarta „Blondes Have More Fun” z 1978 r., którego okładka także zasłużyła na reprodukcję, ale bez komentarza.

Nowe brzmienia reprezentowały następujący wykonawcy: Patti Smith – „Wave”, „The Raven” – The Stranglers, Dire Straits – „Communiqué”, The Knack – „Get The Knack” – ten ostatni nawet obecnie jest w Polsce dość słabo znany. W tekście znalazła się jeszcze wzmianka o albumie „Reggatta de Blanc” zespołu The Police, ale bez publikacji jego okładki. Biorąc pod uwagę mnogość i znaczenie wydanych wówczas na Zachodzie płyt z nowymi stylami muzyki, np. new wave, czy post-punk i innych staje się oczywiste, że ówcześni dziennikarze muzyczni w Polsce nie mieli zbyt wielkiego pojęcia wielkich zmianach jakie dokonały się muzyce rockowej w USA i Wielkiej Brytanii w końcu lat 70. Oczywiście głównym powodem tego była izolacja Polski i brak funduszy na zakup najnowszych płyt i wydawnictw na temat muzyki popularnej przez dziennikarzy muzycznych w kraju.

Klasyczną muzykę elektroniczną reprezentowały w tym zestawieniu: Isao Tomita – „The Bermuda Triangle” (płyta ta praktycznie do dzisiaj jest bardzo ciężko dostępna na CD – istnieje tylko japońskie wydanie, bardzo rzadkie i dość drogie), Tangerine Dream – „Force Majeure” (ostatnia w całości dobra płyta studyjna tej grupy), Jean Michell Jarre – „Equinoxe” (znowu – nie wiedzieć czemu umieszczono tutaj płytę z 1978 r.), Vangelis – „China” (niby wizja Chin, a faktycznie prorocza wizja świata zdominowanego przez Kraj Środka). Udostępniono tutaj aż dwie płyty Klausa Schulze – „Diuna” i „X” przy czym ta druga została wydana rok wcześniej więc nie powinna była się znaleźć w tym zestawieniu. Podwójny album „X” jest uważany przez znawców za najlepsza płytę studyjną w karierze tego niemieckiego muzyka, ale także jedną z najlepszych w historii całego elektronicznego rocka ze szkoły berlińskiej. Całkowicie zgadzam się z tą opinia, a muzyczne wizerunki wybranych przez Schulzego postaci historycznych robią piorunujące wrażenie, kto choć raz ich posłuchał.

Spośród innych wydawnictw wydanych w tymże roku opisano także następujące albumy: „Discovery” – Electric Light Orchestra (wzmianka bez entuzjazmu z powodu koneksji stylu tej płyty z muzyką disco), „Brekfast In America” – Supertramp, „The Long Run” – The Eagles. Ze swej strony dodam, że nagranie „Don’t Bring Me Now” grupy ELO z albumu „Discovery” także w Polsce było wówczas wielkim przebojem, a wszyscy moi koledzy, dysponujący nowoczesnymi w tamtym czasie przenośnymi magnetofonami, mieli je obowiązkowo w swym repertuarze, w celu podrywania panienek.

Spośród płyt przynależnych do stylu szeroko rozumianego pop (w tym skomercjalizowanego soul), a wówczas praktycznie do muzyki disco Autor wyróżnił następujące płyty: „Voluze-Vous” – ABBA, „I’m” – Earth Wind & Fire, „Off The Wall” – Michael Jackson, „Spiritus Heaven Flown” – Bee Gees, „Oceans Of Fantasy” – Boney M. (jedyna reprodukcja okładki z tego stylu). Bony M. było w Polsce tego czasu muzycznym bożyszczem, stąd nie przypadkowo zespół ten zaproszono na festiwal w Sopocie.

Spośród płyt jazzowych, najbliższych autorowi, wskazano tutaj na następujące płyty: klasyka big bankowego jazzu Gila Evansa – „At The rogal Festiwal Hall London 1978”, awangardowego saksofonisty Antony Braxtona – „Braxton”, skrzypka jazzowego Leroy Jenkinsa – „Space Minds, New Worlds, Survival of America” oraz saksofonisty Sam Riversa – „Waves”. Okładki wszystkich trzech płyt zostały tutaj zreprodukowane.

Ponadto zreprodukowano tutaj dodatkowo bez opisów okładki dwóch płyt zespołu Oregon - „Violin” i „Out Of The Woods”, album “Lenox Avenue Breakdown” saksofonisty Arthura Blytha, a także albumy jazzowe wydane wcześniej: “Columbia & Jazz Fusion” (1978 r.) Charlesa Minusa, „For Trio” (1978) Anthony Braxtona oraz okładkę albumu „Nonach: z 1976 r. amerykańskiego kompozytora jazzowego i saksofonisty Roscoe Mitchella na co dzień członka grupy Art Ensemble of Chicago, a także okładkę płyty „Point Of No Return” z 1977 r. amerykańskiego zespołu jazzowego World Saxophone Quartet. Na osobną wzmiankę zasługuje też reprodukcja okładki jazz-rockowego zespołu Passport i płyty „Garden Of Eden” znanego obecnie tylko największym fanatykom stylu fusion.

Listę wykonawców jazzowych zamykają reprodukcje następujących okładek: „Irakere” (1979 r.) kubańskiej grupy Irakere, a także podwójnego albumu „Childeren Of Sanches” (1978) bardzo popularnego wówczas na świecie trębacza Chucka Mangione.

Na uwagę zasłużyły też dwa albumy w stylu reggae: Bob Marley – „Survival”, Linton Kwesi Johnson – „Force Of Victory” (jednak bez reprodukcji okładek). Natomiast bez komentarza zreprodukowano za to okładkę podwójnego albumu koncertowego „Babylon By Bus” grupy Bob Marley & The Wailers wydanego w 1978 r.

Wśród płyt bluesowych wyróżniono: niezbyt udany „Take It Home” (1979) BB. Kinga, a także dwa koncertowe albumy: „Muddy "Mississippi" Waters – Live” (1979) Muddy Watersa oraz Johna Lee Hookera „The Cream” z 1978 r. Do grupy wykonawców bluesowych Autor zaliczył tutaj grający jazz-funk zespół The Crusaders i album „Street Life” (1979). Żadna z tych płyt nie miała reprodukowanej okładki, wówczas i obecnie są raczej rzadkie i trudno dostępne. W tamtym czasie, czyli pod koniec lat 70. trudność potęgował też fakt, że blues był w dekadzie lat 70. w odwrocie i wydawało się że umrze śmiercią naturalną – tak jak to często prorokowano niejednokrotnie muzyce rockowej.

Zakończenie

Trudno się dziwić Karolowi Majewskiemu i redakcji „Razem”, że wiele z omówionych tutaj płyt pozbawiono kolorowych reprodukcji okładek. W owych mrocznych czasach PRL każda z tych płyt kosztowała co najmniej połowę miesięcznej pensji przeciętnie zarabiającego Polaka i praktycznie była dla niego nieosiągalna finansowo. Płyty te były trudne do dostania także fizycznie, bo trzeba je było sprowadzić prywatnym importem z zagranicy, a to nie było łatwe. Okładki tych płyt, które w celach reprodukcji z pewnością z wielkim trudem zdobyto, tym większe uznanie dla autora i redakcji.

Aby jednak obraz opisu ówczesnego rynku muzycznego był bardziej pełny, zwłaszcza w zakresie muzyki rockowej, poniżej przytoczę kilka zestawień płyt uznanych za najlepsze w 1979 r. przez anglosaskich dziennikarzy. Jedne pochodzą z epoki, inne zestawiono współcześnie. Już na pierwszy rzut oka widać jak bardzo różnią się te zestawienia z tym co omawiano i reprodukowano w tygodniku „Razem”.

W zasadzie większość tego co jest dzisiaj powszechnie uznane za największe osiągnięcia rocka 1979 r. nie została uwzględniona w „Muzykaliach ‘79”. Musimy być jednak wyrozumiali dla naszego tygodnika, bo też mało Kto umie przewidzieć bieg muzyki i docenić znaczenie młodych wykonawców dla rozwoju muzyki popularnej, zanim sami staną się jej legendami.

Według dziennikarzy brytyjskiego pisma “New Musical Express” najlepszymi płytami roku 1979 (Albums Of The Year And End Of Year Critic Lists) były (pierwsze 10 płyt):

1.      Fear Of Music - Talking Heads
2.      Metal Box - Public Image Ltd.
3.      Unknown Pleasures - Joy Division
4.      Setting Sons - The Jam
5.      Entertainment - Gang Of Four
6.      Armed Forces - Elvis Costello
7.      Do It Yourself - Ian Dury
8.      London Calling - The Clash
9.      Squeezing Out The Sparks - Graham Parker
10.    The Specials - The Specials

Albumami nr 1 danego miesiąca na liście amerykańskiego pisma branżowego “Billboard” w 1979 r. było 10 następujących albumów (w kolejności miesięcy i ukazania się płyt):

1.      Barbara Streisand - Barbra Streisand's Greatest Hits Vol. 2
2.      Billy Joel - 52nd Street
3.      Blues Brothers - Briefcase Full of Blues
4.      Rod Stewart - Blondes Have More Fun
5.      Bee Gees - Spirits Having Flown
6.      Doobie Brothers - Minute by Minute
7.      Donna Summer – Bad Girls
8.      Supertramp - Breakfast in America
9.      Donna Summer - Bad Girls
10.    The Knack - Get the Knack

Według użytkowników portalu rateyourmusic.com 10 najlepszymi płytami roku 1979 były (wybrano głównie muzykę pop i rock):

1.      Joy Division - Unknown Pleasures
2.      The Clash - London Calling
3.      Pink Floyd - The Wall
4.      Neil Young & Crazy Horse  - Rust Never Sleeps
5.      Talking Heads  - Fear of Music
6.      Gang of Four  - Entertainment!
7.      Neil Young & Crazy Horse - Live Rust
8.      Judas Priest - Unleashed in the East: Live in Japan
9.      Unleashed in the East: Live in Japan
10.    The Ramones - It's Alive

niedziela, 21 października 2018

Ćwierćwiecze rock-and-rolla - esej z magazynu "Razem" z 23 XII 1979 r.


Ćwierćwiecze rock-and-rolla - esej z magazynu "Razem" z 23 XII 1979 r.

W 1979 r. w zachodnim świecie muzycznym uroczyście obchodzono 25-lecie powstania rocka and rolla. Rocznicę tę liczono od dnia wydania przez Billa Haleya i jego grupę His Comets nagrania "Rock Around the Clock" na singlu (szerzej o tym poniżej). Warto przy okazji dodać, że w owym czasie nawet na Zachodzie muzykę rockową traktowano ciągle trochę niepoważnie, a więc jako modę, która w każdej chwili może przeminąć. Pomimo dorobku psychodelicznego rocka, progresywnego rocka, jazz rocka, hard rocka, blues rocka i innych stylów tego gatunku ciągle zastanawiano się, kiedy nastąpi "dzień przesytu" rockiem i publiczność wybierze sobie nowy popularny gatunek muzyki jako przewodni.

Na fali tego zainteresowania muzyką rockową redakcja magazynu "Razem" zamówiła u Waldemara Łysiaka (ur. 1944 r.), znanego pisarza, eseisty i publicysty, artykuł na temat historii muzyki rockowej. Przygotowany przez niego obszerny esej pt.: "Ćwierćwiecze rock-and-rolla" ukazał się w "Razem" 23 XII 1979 r. Tekst nawiązywał bezpośrednio do 25 rocznicy wydania "Rock Around The Clock" Billa Haleya & His Comets, czyli pierwszego powszechnie znanego w świecie singla rock and rollowego. Jego dalsze partie były już jednak próbą spojrzenia na muzykę rockową z perspektywy historycznej. Niestety nie była to próba w pełni udana, ale wówczas zrobiła na mnie duże wrażenie.

Wadą tego opracowania było skierowanie uwagi Czytelnika, zamiast na istotne kwestie rozwoju i ewolucji tej muzyki od rocka and rolla do rocka, na sprawy sensacyjne i kryminalne. A więc mamy tutaj wątki domniemanych zbrodni i samobójstw gwiazd rocka, ich tajemnicze zniknięcia i dziwne zachowania, itp ciekawostki. Obok gwiazd pierwszej wielkości znaleźli się tutaj także mniej znaczący, choć lokalnie znani gwiazdorzy tacy jak francuski piosenkarz Johnny Hallyday (także na głównym kolorowym zdjęciu tego artykułu). Z pewnością tego po części oczekiwała od Łysiaka redakcja tego popularnego tygodnika, ale jednak poważny fan rocka, a takich było już w tym czasie i w naszym kraju już dość sporo, liczył jednak na bardziej rzeczowy i wiarygodny tekst.

Z tego powodu redakcja jedynego liczącego się w PRL czasopisma muzycznego, czyli "Jazz Magazyn Muzyczny"  w numerze  II/1980 r. w dziale "polemiki" bardzo krytycznie odniosła się do wspomnianego opracowania. W surowej opinii Redakcji „Jazz MM” wspomniany tekst uznano nie tylko za mało rzeczowy, ale także zarzucono mu to, że był zręczną kompilacją wycinków z działów plotkarskich w prasie zagranicznej, a dokładniej z niemieckich gazet „Deutsche Zeitung” i „Der Spiegel” przedrukowanych przez polski miesięcznik „Forum” z 10 VII 1979 r.

Obecnie tekst ten ma już oczywiście wyłącznie historyczne znaczenie, ale dobrze pokazuje jak władze PRL zręcznie manipulowały informacją i na każdym kroku starały się szkalować wszystko co zachodnie, w tym wypadku zachodnią muzykę i kulturę rockową. Pokazać je jako wynaturzenie, modę, dziwactwo, a także coś co jest obce dobrze wychowanemu i pracowitemu człowiekowi socjalizmu.

Przy tej okazji warto przypomnieć, że pierwsze elementy muzyki zwanej później rock and rollem pojawiły się już w niektórych nagraniach amerykańskich bluesmanów z lat 20. i 30. to w pełni zdefiniowane stylu muzycznego zwanego rock and rollem nastąpiło dopiero na początku lat 50. XX w. Termin "rock and roll" wywodzi się z muzyki bluesowej i był w niej synonimem stosunku płciowego.

Obecnie poprzez muzykę zwaną rock and rollem (co zapisywane też bywa jako rock & roll i rock 'n' roll) nazywa się gatunek muzyki popularnej powstały w Stanach Zjednoczonych na przełomie lat 40. i 50. XX w. z połączenia kilku wcześniej znanych gatunków muzyki: bluesa, boogie woogie, jazzu, gospel i muzyki country. Pod względem muzycznym rock nad roll był uproszczoną wersją bluesa zredukowanego do kilku akordów, ale za to granego szybciej za pomocą instrumentów elektrycznych.

Niestety w kulturze zachodniej termin "rock and roll" po dziś dzień nie jest jednoznacznie zdefiniowany i rozumie się przez niego zarówno właściwą muzykę rock and rollową powstałą w klasycznym okresie dla tego gatunku, czyli w latach 50., jak również cały gatunek zwany rokiem i kulturą rockową trwający nieprzerwanie od lat 50. do chwili obecnej. Brytyjskie i amerykańskie słowniki precyzują to w inny sposób, mówią o rock and rollu w odniesieniu do jego korzeni w latach 50., a o muzyce rockowej od lat 60. kiedy uległa ona umiędzynarodowieniu.

Po raz pierwszy termin ten pojawił się w 1922 r. w piosence "My Man Rocks Me (With One Steady Roll)" murzyńskiej śpiewaczki Trixie Smith (zm. 1943 r.). Następnie użyła go żeńska grupa wokalna The Boswell Sisters w 1934 r. w filmie "Transatlantic Merry-Go-Round". W prasie muzycznej jako pierwszy użył go w 1942 r. Maurie Orodenker, dziennikarz magazynu "Billboard", na określenie żywiołowych i radosnych nagrań murzyńskiej śpiewaczki Sister Rosetty Tharpe.

Jednak decydujące znaczenie miało dla upowszechnienie się tego terminu miał Alan Freed (zm.  1965 r.), legendarny disc jockey radia z Cleveland, który od 1951 r. promował nowe żywiołowe nagrania muzyczne młodego pokolenia nazywając je rock and rollem. Z powodu zasług dla popularyzacji nowego stylu muzycznego Alan Freed nazywany jest "ojcem rock'n'rolla".

Obecnie uważa się, że skoro muzyka rock and rollowa powstała drogą stopniowej ewolucji, to żadne pojedynczy utwór nie może być jednoznacznie uważany za "pierwsze" nagranie rock and rollowe. Jednak z powodu szczególnie dużego znaczenia dla rozwoju gatunku szczególna rola nadal przypada tutaj nagraniu " (We're Gonna) Rock Around The Clock" Billa Haleya i jego zespołowi His Comets. Przypomnijmy, że po raz pierwszy wydano go na singlu 10 V 1954 r. przez amerykański oddział wytwórni Decca. Jeszcze większe znaczenie kulturowe o zasięgu światowym miało wydanie w marcu 1956 r. pierwszej płyty długogrającej Elvisa Presleya zatytułowanej "Elvis Presly" i firmowanej przez wytwórnię RCA Victor. Wcześniej, bo w lipcu 1954 r. wytwórnia Sun Records wydała pierwszego singla Presleya "That's All Right / Blue Moon Of Kentucky".

W załączniku pełny tekst tego artykułu?

O czym będzie ten blog?


Ten blog będzie prezentował wycinki dotyczące muzyki popularnej w prasie nie muzycznej wydawanej w okresie PRL. W większości wypadków będą to wycinki prasowe, ale także notki encyklopedyczne i plakaty drukowane w magazynie młodzieżowym "Razem" wydawanym pod patronatem ZSMP. Ale będą to także wycinki i plakaty z innych gazet, np. "Na Przełaj", Świata Młodych" i innych najczęściej lokalnych gazet.

Podobnie jak obecnie, także wówczas, większość ludzi po przeczytaniu wyrzucała przeczytane egzemplarze tej prasy do śmieci. Ja wycinałem z niej materiały o muzyce, a także gromadziłem wdrukowane w niej plakaty - choć nie wszystkie, bo nie zawsze udawało mi się kupić każdy egzemplarz tych gazet.

Celem tego bloga jest opublikowanie wszystkich zebranych przez mnie materiałów (wycinków, plakatów, recenzji, itp) a zarazem uchronienie zawartej w nich wiedzy i przeżyć przed zapomnieniem.