czwartek, 4 kwietnia 2024

Genesis i King Crimson - biografie zespołów z magazynu "Razem" z 1982 i 1983 r.

 

Genesis i King Crimson to giganci progresywnego rocka (ten pierwszy także pop rocka), a dzieje tych zespołów są obecnie powszechnie znane przede wszystkim za sprawą licznych monografii książkowych jakie ukazały się jeszcze w okresie przedinternetowym.

Jednak w okresie PRL losy i dorobek tych zespołów był w Polsce wciąż mało znany. Stąd oczywiście ich monografie ukazały się w ramach rubryki muzycznej magazynu "Razem" i serii "Rock lat 70-tych". Oba teksty o bardzo zwięzłym encyklopedycznym charakterze przygotował Krzysztof Domaszczyński.

Wcześniej o zespole Genesis w PRL pisał m.in. K. Piekutowski, który przygotował artykuł o jego losach opublikowany na łamach miesięcznika "Jazz. Rytm i Piosenka" nr 7-8 z 1976 r. Miało to miejsce przy okazji wydania nowego wówczas albumu "A Trick Of The Tail", i jako to nazywano, "wyjścia z cienia" tej grupy po odejściu Petera Gabriela. Bardziej pełny i rzeczowy charakter miało opracowanie o tej grupie Wiesława Weissa opublikowane w nr 2 miesięcznika "Jazz. Magazyn Muzyczny" w 1981 r.

Z kolei o zespole King Crimson pierwszy tekst w j. polskim przygotował Grzegorz Boguta pt.: "W zamku rumianego króla" opublikowany na łamach "Jazz. Rytm i Piosenka" w nr 7-8 z 1970 r. Nawiązywał on bezpośrednio do wielkiego sukcesu debiutanckiego albumu tej grupy. Jednak jak widać problemem było już samo przetłumaczenie tytułu tego albumu.

W jednym z wydań magazynu "Razem" z 1980 r. (lub 1979 r.) przygotowano i opublikowano niewielki popularny opis dziejów tej grupy. Pamiętam go dobrze, bo otrzymałem go w prezencie od kolegi Eugeniusza K, ale niestety ten wycinek gdzieś mi się już dawno temu zawieruszył.

Pierwszą w pełni rzeczową monografię tego zespołu opracował Wiesław Weiss i opublikował w magazynie "Jazz. Magazyn Muzyczny" nr 5 z 1981 r. Szczególną wartość analityczną i poznawczą posiada dwuczęściowa monografia zespołu przygotowana przez Andrzeja Dorobka opublikowana w dwóch numerach "Magazynu Muzycznego" nr 1 i 3 w 1987 r.

Już w okresie po upadku PRL szczególne znaczenie mają aż trzy tzw. wkładki o King Crimson. Pierwsze dwie przygotowała redakcja magazynu "Tylko Rock" i opublikowano je w nr. 11 z 1992 r. i 12 z 1997 r. Natomiast trzecią przygotowała redakcja miesięcznika "Teraz Rock", będącego mutacją tego ostatniego, i opublikowała w nr 8 tego pisma z 2005 r.?

piątek, 1 marca 2024

Techno-Rock. Tangerine Dream i muzyka elektroniczna – artykuł w magazynie „Razem” z 1984 r.?

 

Pierwsze albumu z popularną muzyką elektroniczną pojawiły się już w końcu lat 60. (Walter Carlos), ale na dobre muzyka elektroniczna jako styl znaczący styl rokowy zagościła na światowym rynku muzycznym dopiero w latach 70.

Początkowo płyty z tą muzyką miały charakter niszowy (pierwsze albumu Tangerine Dream i Klausa Schulze, Ash Ra Tempel), ale z chwilą wielkiego sukcesu albumu „Phaedra” zespołu Tangerine Dream wydanego przez Vigrin Records w 1974 r. stopniowo weszły do głównego nurtu tego gatunku muzyki. Obok wspomnianych do grona twórców klasycznego elektronicznego rocka weszli także wówczas m.in. następujący wykonawcy: Vangelis, Synergy, Kraftwerk, Jean-Michelle Jarre, Heldon, Isao Tomita.

Przełom lat 70. i 80. to okres największych sukcesów komercyjnych tradycyjnego elektronicznego rocka (mam tutaj na myśli nie popową jego wersję). Prezentowany tutaj artykuł Karola Majewskiego przypomina historię tej muzyki i jej głównych przedstawicieli w chwili ich największych sukcesów rynkowych w pierwszej połowie lat 80.

sobota, 10 lutego 2024

Elton John, Art Garfunkel, Harpo, Janis Ian, Yvonne Elliman – notki biograficzne w magazynie „Razem” z lat 1981-1983

 

Tym razem przypominam kolejny zestaw notek biograficznych poświęconych zachodnioeuropejskim wykonawcom muzyki popularnej. Drukowano je w magazynie „Razem” w latach 80. XX w. Było to pismo pod patronatem ZSMP, ale obok treści typowo propagandowych zwierało też dużo treści bliskich młodzieży, w tym materiały muzyczne.

Tym razem w swych wycinkach z różnych lat zebrałem opisy wykonawców bliższych muzyki pop, niekiedy bardzo znanych np. Eltona Johna, ale także prawie zapomnianych np. Harpo.

sobota, 6 stycznia 2024

Phil Lynott, plakat lidera zespołu Thin Lizzy w magazynie "Razem" z 1983 r.

 


Czwartego stycznia bieżącego roku minęła 39 rocznica przedwczesnej śmierci Pila Lynotta, gitarzysty basowego, kompozytora i lidera irlandzkiego zespołu rockowego Thin Lizzy (Chuda Lizzy). Podobnie jak wielu innych muzyków, prowadzących zbyt rock and rollowy tryb życia, Phil Lynott zmarł przedwcześnie z powodu niewydolności serca wywołanego nadużywaniem narkotyków.

W chwili jego śmierci grupa Thin Lizzy nie istniała już od 3 lat i od tylu lat nie nagrywała nowych płyt. Było to spowodowane dwoma przyczynami: znudzeniem się Lynotta muzyczną formułą własnej grupy i skoncentrowaniem się przez niego na karierze solowej. Jednak na krótko przed śmiercią Lynott planował wskrzeszenie zespołu i nagranie z nim nowej płyty. Plany te przerwała nagła śmierć muzyka.

Z okazji kolejnych rocznic śmierci Phila Lynotta w prasie światowej, w tym także polskiej, ukazały się okolicznościowe artykuły podkreślające wielki talent tego muzyka i jego dokonania artystyczne. Obecnie większość albumów zespołu Thin Lizzy, a także jego solowe płyty uważane są za klasykę rocka, co więcej w 2005 r. w Dublinie odsłonięto nawet pomnik muzyka. Wszystko to jest dowodem wielkiego uznania dla jego talentu i dokonań.

Portal allmusic.com bardzo dobrze ocenia większość jego płyt a zwłaszcza płyty studyjne Thin Lizzy nagrane pomiędzy 1974 a 1979 rokiem, a szczególnie płytę "Jailbreak" z 1976 r. Jednak za najlepsze dokonanie w karierze zespołu uważa się podwójny koncertowy album "Live and Dangerous" z 1978 r. - przy okazji jest to także jedna z najlepszych płyt koncertowych w historii rocka.

Jednak w epoce, czyli w latach 70. XX w., kiedy zespół Thin Lizzy działał uważano go, podobnie jak inne pobratymcze mu grupy z Wielkiej Brytanii, np. UFO, za typową grupę "drugiego planu", a więc działającą w cieniu czołówki ówczesnego rocka, czyli zespołów Led Zeppelin, Black Sabbath i Deep Purple. Taka opinia o Thin Lizzy istnaial także w Polsce okresu PRL.

Pamiętam bardzo dobrze jak przy okazji prezentacji jego albumu "Chinatown" (mojego ulubionego) z 1980 r. w Polskim Radio, znany prezenter radiowy Jerzy Janiszewski powiedział, że wszystkie płyty tego zespołu utrzymane są na jednakowym średnim poziomie i brzmią podobnie, stąd w zasadzie trudno je nawet rozróżnić. Trudno by było nie zgodzić się z tą tezą także obecnie, choć oczywiście niektóre z tych klasycznych płyt są lepsze np. "Black Rose: A Rock Legend" z 1979 r., a inne gorsze np. "Renegade" z 1981 r.

Obecnie o grupie Thin Lizzy i jej liderze z łatwością można poczytać w fachowej prasie, notkach biograficznych zamieszczonych w Internecie, a także w polskich i angielskich encyklopediach, ale w czasach mojej młodości nie było takich możliwości. Z tego powodu przygotowany przez redakcję muzyczną magazynu "Razem" w 1983 r. czarno-biały plakat przedstawiający Phila Lynotta, a na drugiej stronie opis dziejów zespołu Thin Lizzy wraz z reprodukcjami okładek jego płyt, a także kariery solowej lidera (autorstwa Krzysztofa Domaszczyńskiego) był wielkim wydarzeniem dla fanów rocka w PRL.

Przy tej okazji warto wskazać, że Phil Lynott, był dzieckiem Irlandki i Gujańczyka, stąd jego nietypowa ciemna karnacja. Młoda matka nie była przygotowana na zajęcie się dzieckiem, stąd go porzuciła, a jego wychowaniem zajęli się jej Rodzice w Dublinie. W katolickiej Irlandii, o jakże podobnej w mentalności do katolickiej Polski, życie ciemnoskórego chłopca, typowego "obcego", nie było łatwe i na pewno miało wpływ na jego osobowość. Wyjątkowe zdolności a także pracowitość sprawiły jednak, że Phil Lynott osiągnął sukces artystyczny i finansowy o jakim mogły jedynie pomarzyć "czystej krwi" irlandzkie dzieci.

wtorek, 5 grudnia 2023

The Police – plakat i artykuł w magazynie „Razem” z 1984 r.


 

Brytyjski zespół The Police pierwotnie działał w latach 1977-1986 i w tym czasie wydał tylko pięć płyt studyjnych, ale odcisnął się trwałym piętnem na historii muzyki rockowej. Grupa powstała z inicjatywy perkusisty Stewarta Copelanda, ale jej liderem był zawsze jej basista Gordon Mattew Sumner, a jej trzecim członkiem był wybitnie uzdolniony gitarzysta Andy Summers. Było to więc typowe rockowe trio, które zdołało jednak stworzyć swój oryginalny i niepowtarzalny styl nie czerpiąc z dorobku klasycznego bluesa i blues rocka.

Początkowo ich muzyka była połączeniem punk rocka, popu i rytmów reggae i stopniowo ewoluowała w kierunku stylu post punk, new wave, a wreszcie art. Rocka i sofistycznego popu z sarkastycznymi i politycznymi tekstami, męskimi wokalizami i energetycznymi zagrywkami gitary na bazie sekcji rytmicznej basu i perkusji grającej zmodyfikowane reggae.

Właściwie każda ich płyta zasługuje na uwagę, ale z mojego punktu widzenia za najlepsze uważam trzy z nich: „Regatta De Blanc” (1979), „Ghost In The Machine” (1981) i „Synchronicity” (1983). Szczególną rolę w karierze grupy odgrywały single dzięki którym grupa zdobyła masowe rzesze fanów np. „Roxane” (1978), „Walking On The Moon” (1979), „Don’t Stand So Close To Me” (1980), „Invisible Sun” (1981), „Every Breath You Take” (1983).

Sław The Police dotarła także do komuszej Polski już na przełomie lat 70. I 80. , ale mało kto miał wtedy w kraju ich płyty, bo były bardzo drogie. Prezentowany tutaj plakat tego zespołu pochodzi z 1984 r. a więc szczytowego okresu popularności tej grupy przed jej rozwiązaniem w połowie lat 80. Opis biografii zespołu przygotował Kamil Sipowicz, ówczesny student filozofii, a późniejszy mąż Kory Jackowskiej.

sobota, 4 listopada 2023

Awangarda rocka. The Residents – artykuł w magazynie „Razem” z 1983 r.

 

Przełom lat 70. i 80. upłynął pod znakiem muzyki postpunkowej. Jednym z jej kierunków była także elektroniczna muzyka eksperymentalna. I choć prym wiodły grupy grające głównie plastikową muzykę new romantic, to jednak na muzycznej scenie było też miejsce dla twórców bardziej ambitnych. Wśród nich wybijali się nowi wykonawcy np. Cabaret Voltaire, ale szerszą popularność zyskali także wykonawcy działający już dawniej ale wciąż nieznani z powodu zbyt trudnego repertuaru.

Jednym z takich zespołów był amerykański zespół The Residents, który obecnie powszechnie uważany jest za jedną z legend awangardowego rocka. Zespół powstał w 1971 r., a pierwszą płytę „Meet The Residents” wydał w 1974 r.. W następnych latach nagrał kilka kolejnych płyt z których szczególne uznanie krytyki zyskały albumy: „The Third Reich 'n Roll” (1976), „Duck Stab / Buster & Glen” (1978) oraz „Eskimo” (1979).

Pomimo tych sukcesów, mierzonych oczywiście dokonania artystycznymi a nie finansowymi, grupa wciąż pozostawała szerzej nieznana choćby z powodu aury tajemniczości jaką się otaczała. W proteście przeciwko kultowi gwiazdorstwa zespół zakrywał na koncertach twarze maskami, co czyni zresztą do dzisiaj. Ponadto skutecznie ukryła tożsamość swoich członków, do tego stopnia, że nikt nie znal nich nazwisk i imion.

Na przełomie lat 70. i 80 grupa przygotowała trzy albumy stanowiące trylogię: „Mark Of The Mole” (1981), „The Tunes Of Two Cities” (1982) i „The Big Bubble” (1985). Szczególnie udana była zwłaszcza pierwsza z tych płyt. Albumy te były intensywnie promowane na koncertach dzięki czemu znacznie poszerzono krąg odbiorców muzyki tej grupy.

Na tej fali zespół ten stal się także bardziej znany w Polsce, a tak dokładniej znany tylko dla niewielkiej liczby najbardziej oddanych koneserów wśród których byli m.in: Henryk Palczewski i Kamil Sipowicz.

Artykuł o zespole The Residents dla magazynu „Razem” przygotowali wspólnie Karol Majewski i Henryk Palczewski. Nawet obecnie trudno dostać płyty tego zespołu, w czasach PRL było to szczególnie trudne, więc chwała im za przygotowany wówczas opis tej grupy i okładki płyt.

Jak już to wspomniałem przy opisie albumu „Mark Of The Mole” na CD poznałem ten zespół właśnie dzięki temu artykułowi. Mniej więcej w tym samym czasie, a dokładniej w lutym 1984 r. album ten nagrałem w dwóch audycjach „Studio Nagrań” Jerzego Kordowicza.

wtorek, 3 października 2023

Zmiana formuły [This Heat / Camberwell Now] – artykuł w magazynie „Razem” z 1984 r.?

 

W latach 80. XX w. przez pewien czas, w ramach rubryk muzycznych w magazynie „Razem”, drukowano artykułu poświęcone wykonawcom awangardowym. Dział poświęcony tej muzyce nosił nazwę „Awangarda rocka” i przygotowywany był najczęściej przez Karola Majewskiego i Henryka Palczewskiego.

W jednym z numerów pisma z 1984 r,. ukazał się obszerny artykuł poświęcony omówieniu historii i dokonań brytyjskiego zespołu awangardowego This Heat. Grupa ta istniała w latach 1976-1982 i tworzyła muzykę klasyfikowaną jako rock eksperymentalny. Najbardziej ceni się jej dwa pierwsze albumy: „This Heat”(1979) a zwłaszcza „Deceit” (1981). Jej muzyka była trudna w odbiorze, stąd nigdy nie zyskała szerszego uznania, ale cieszyła się szacunkiem ze strony krytyków i bardziej wyrobionych fanów.

Obecnie twórczość tego zespołu uznaje się za brakujące ogniowo pomiędzy dokonaniami grup z kręgu krautrocka a muzycznymi eksperymentatorami spod znaku post punku, industrialu, noise rocka itp. stylów. Oczywiście w chwili gdy czytałem po raz pierwszy ten tekst, to nawet nie mogłem marzyć o tym, że kiedykolwiek posłucham muzyki tego zespołu.

Kontynuatorem muzycznych poszukiwań tego zespołu była grupa Camberwell Now działająca w latach 1982-1987 i stworzona przez niektórych byłych członków This Heat.

poniedziałek, 4 września 2023

Melancholia i zagrożenie (historia zespołów Wire i Dome) – artykuł w magazynie „Razem” z 1984 r.

 

Jednym z najbardziej twórczych i konsekwentnych dziennikarzy promujących w latach 80. w magazynie „Razem” bardziej niekomercyjne odmiany muzyki był Kamil Sipowicz (późniejszy mąż Kory, czyli Olgi Ostrowskiej vel Jackowska, byłej wokalistki zespołu Maanam).

Artykuł przybliża historię i twórczość dwóch bardzo dobrych, ale wciąż mało znanych w Polsce grup Wire i Dome. Obie grały muzykę wyrastającą z punku czy post punku, którą dzisiaj określilibyśmy alternatywnym rockiem. Wówczas takiego terminu nie używano, stąd określało się ich jako grupy nowej fali, poszukujące czy awangardowe.

Brytyjski zespół Wire powstał w 1976 r. i do chwili obecnej nagrał kilkanaście albumów. Szczególnie ceni się kilka jego pierwszych albumów, a zwłaszcza debiutancki „Pink Flag” z 1977 r. Jednak niczego nie brakowało też drugiej płycie „Charis Missing” (1978) czy wydanemu dziesięć lat później albumowi „A Bell Is a Cup...Until It Is Struck” (1988). Grupa ta przetrwała na rynku muzycznym, bo umiała połączyć ambicje muzyczne i sukcesem komercyjnym.

Znacznie bardziej hermetyczną grupą, tzn. mniej komercyjną i przyswajalną dla przeciętnego słuchacza był brytyjski zespół Dome. Jego muzyka wywodziła się z post punku, ale była bardziej eksperymentalna i nakierowana w kierunku elektronicznym i industrialnym, a przez to znacznie mniej komercyjna. W latach 80. i 90 zespół wydał tylko cztery albumy studyjne, z których najwyżej ceni się trzeci z nich pt. „Dome 3” wydany w 1981 r. W epoce zespół ten był mało znany nawet na Zachodzie. W Polsce mało kto o nim słyszał, a już szczególnie jego muzykę, a obecnie jest prawie całkowicie zapomniany. Jego trzy pierwsze klasyczne albumy nigdy nie zostały wznowione na CD.

piątek, 4 sierpnia 2023

Eduard Artiemjew (Эдуа́рд Арте́мьев), Nikołaj Gnatiuk (Nikolay Hnatiuk, Gnatyuk), Arsenał (Арсенал, Arsenal), Ariel (Ариэль), Grupa Stasa Namina (Группа Стаса Намина) – biografie artystów radzieckich w magazynie „Razem” z lat 1980-1982

 


Obok biografii najbardziej pożądanych wtedy w Polsce twórców muzyki popularnej, głównie rocka, z Wielkiej Brytanii i USA co pewien czas w magazynie „Razem” ukazywały się także biografie muzyków z krajów socjalistycznych, w tym radzieckich. Pomimo iż w krajach socjalistycznych uczono się obowiązkowo języka rosyjskiego, skądinąd bardzo ładnego, to ludzie wciąż go dobrze nie umieli i nie lubili się nim posługiwać. Z tego powodu w zapisie wykonawców radzieckich w polskiej prasie konwertowano cyrylicę na zapis w języku polskim.

Wbrew temu, co ktoś obecnie mógłby myśleć, wykonawcy ci nigdy nie byli popularni ani nawet szerzej znani w Polsce. Wynikało to choćby z faktu silnie antyrosyjskich nastrojów w naszym kraju. Trudno mi powiedzieć jaki prezentowali poziom, bo nigdy nie słyszałem płyt żadnego z nich, choć przynajmniej o kilku z nich słyszałem, a nawet czytałem.

Pomimo, że Polska była w Bloku Wschodnim, to ich płyty nie były łatwo dostępne w Polsce okresu PRL, a obecnie mało kto się takimi wykonawcami w naszym kraju interesuje. A to błąd, bo rosyjscy muzycy, zwłaszcza jazzowi, byli bardzo cenieni na Zachodzie, o czym się w Polsce niechętnie mówi.

środa, 5 lipca 2023

Roy Harper, Hot Tuna, Generation X, Iggy Pop – biografie w magazynie „Razem” z lat ok. 1980-1982

 

Brytyjski gitarzysta, wokalista i kompozytor Roy Harper (ur. 1941) uważany jest za jednego z najwybitniejszych twórców folkowych i rockowych w dziejach muzyki popularnej. W ciągu swej kariery nagrał kilkadziesiąt płyt. Pierwsza z jego płyt studyjnych, „Sophisticated Beggar” ukazała się w 1966 r, a ostania, „Man and Myth” w 2013 r. Pomimo dużego uznania w Wielkiej Brytanii i innych krajach zachodnich, a zwłaszcza w środowisku muzycznym, twórca ten wciąż pozostaje dość mało znany w Polsce. Trzy jego najlepsze albumy to: „Stormcock” (1971), „Lifemask” (1973) i „HQ” (1975). 

Równie mało znany w Polsce jest amerykański zespół Hot Tuna. Powstał w 1969 r. z inicjatywy dwóch muzyków grupy Jefferson Airplane: Jormy Kaukonena (gitara) i Jacka Cassady (bass). W ciągu trwającej kilkadziesiąt lat kariery nagrał i wydał siedem płyt studyjnych i tyle samo koncertowych. Wszystkie reprezentowały styl mocno akustyczny z pogranicza blues rocka i amerykańskiego folk rocka. Najbardziej cenione jego albumy to: „Hot Tuna” (1970), „The Phosphorescent Rat” (1973) i „America's Choice” (1975). W Polsce jego twórczość jest raczej mało znana.

Generation X to brytyjski zespół punkowy działający w latach 1976-1981 z epizodem w 1993 r. Jego liderem był wokalista Billy Idol (właściwie William Broad ur. 1950 r.). Grupa ta nagrała cztery albumy studyjne z których najwyżej ceni się pierwszy „Generation X” (1978). Dla wyznawców punk rocka to jeden z ważniejszych zespołów, dla innych mniej istotny.

Z kolei Iggy Pop (właściwie James Newell Osterberg, Jr. ur. 1947 r.) to jeden z najbardziej znanych muzyków rockowych w dziejach tego gatunku. Karierę rozpoczął z proto punkową grupą The Stooges, z którą nagrał trzy klasyczne albumy: „The Stooges” (1969), „Fun House” (1970) i „Raw Power” (1973). W jej twórczości pobrzmiewały jednak także echa psychodelicznego rocka. Jego solowy dorobek obejmuje 17 albumów studyjnych utrzymanych w klimacie post punku i brzmień alternatywnych. Najbardziej cenione w jego dorobku są następujace albumy: „The Idiot” oraz „Lust For Life” (oba z 1977 r.), „Brick By Brick” (1990) i „Amercian Caesar” (1993). Przez wielu Iggy Pop uważany jest za symbol bezkompromisowej muzyki rockowej i rock and rollowego stylu życia.

Biografie Roya Harpera i Hot Tuna przygotował Krzysztof Domaszczyński, a Generation X oraz Iggy Popa – Marek Wiernik. Oprócz Hot Tuna, wszystkie trzy pozostałe biogramy wykonawców opatrzono niewielkimi ich fotografiami.

piątek, 9 czerwca 2023

Iron Maiden – plakat i historia zespołu w magazynie „Razem” z 1982 r.

 


Grupa Iron Maiden to jeden z klasyków Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu (NWOBHM), a także jeden czołowych twórców heavy metalowych. Znają go i lubią nawet ludzie, którzy na co dzień nie przepadają za tego rodzaju stylem, w muzyce.


Fakt, że tak wielu ludzi w średnim wieku jest obecnie w Polsce fanami tego zespołu ma swoje korzenie w mrocznych początkach lat 80. Wówczas po raz pierwszy zaprezentowano nagrania tej grupy w Polskim Radiu a także nieliczni najbardziej fanatyczni wybrańcy mogli je kupić na bazarach za wartość odpowiadającą miesięcznym zarobkom.

Zrodzone w takich okolicznościach zainteresowanie tym zespołem (a także całym nurtem NWOBHM) zaowocowało pierwszymi recenzjami jego płyt na łamach polskiej prasy młodzieżowej, a także – jak w tym przypadku – także chyba pierwszym plakatem Iron Maiden jaki ukazał się w Polsce okresu PRL.

Podobnie jak w innych przypadkach plakat ten a także dość obszerny tekst o zespole został przygotowany przez redakcję muzyczną czasopisma ”Razem” a konkretnie przez Karola Majewskiego. Opisano tutaj historię zespołu do czasu najnowszego wówczas albumu „The Number Of The Best” wydanego w marcu 1982 r. Pod wieloma względami była to płyta przełomowa, nie tylko była jeszcze lepsza niż jej dwie pełnoprawne studyjne poprzedniczki, po raz pierwszy zaśpiewał na niej Bruce Dickinson, ale także był to album, który ostatecznie otworzył temu zespołowi drogę do międzynarodowej sławy. Oczywiście od początku cieszył się wielkim uznaniem także w naszym kraju.

Wydany przez „Razem” plakat Iron Maiden był wielką atrakcją dla złaknionych muzyki i związanych z nią gadżetów fanów w Polsce. To m.in. dzięki temu plakatowi polscy fani tak tłumnie podążyli na pierwsze koncerty tego zespołu w Polsce w sierpniu 1984 r.

niedziela, 7 maja 2023

Art Ensamble of Chicago - recenzje albumów: "Nice Guy" (1979) i "Full Force" (1980) w magazynie "Razem" z 1980 r.

 

Najliczniejszymi tekstami o muzyce, w dziale recenzji magazynu "Razem" były te, które dotyczyły muzyki pop i rok. Ale całkiem sporo miejsca zajmowały tutaj także recenzje najnowszych płyt jazzowych, i to nie byle jakich, bo często dotyczących niszowych awangardowych wykonawców.

Powodem tego stanu rzeczy były osobiste preferencje Karola Majewskiego, jednego z dziennikarzy współpracujących z tygodnikiem "Razem", a przy okazji miłośnika jazzu i szefa rady programowo-artystycznej studenckiego klubu "Hybrydy" w Warszawie. Obecnie Majewski od lat nie zajmuje się już zawodowo muzyką, za to jest właścicielem firmy "Nalewki Staropolskie" w podwarszawskich Łomiankach.

Art Ensemble of Chicago, to amerykański zespół jazzowy. Powstał w 1966 r. w Chicago i przez większość swej kariery występował w niezmienionym składzie, który tworzyli: Lester Bowie (trąbka), Roscoe Mitchell (saksofony, flety), Joseph Jarman (saksofon altowy), Malachi Favors (bass) i Famoudou Don Moye (perkusja).

Formalnie grupa nie miała lidera i wszystkie decyzje podejmowała kolektywnie. Za takiego wielu jednak uważało trębacza i kompozytora znacznej części jej repertuaru Lestera Bowie (zm. 1999). Był to muzyk, który chętnie współpracował także z wieloma innymi wykonawcami reprezentującymi inne stule muzyczne np. polską grupą jassową Miłość, czy Davidem Bowie.

Był to zespół, który nie szedł na łatwiznę i poszukiwał nowych form języka muzycznego, stąd jego twórczość nawet w ramach nowoczesnego jazzu była ograniczona do dość hermetycznej grupy odbiorców otwartych na eksperymenty dźwiękowe. Jego twórczość ogólnie klasyfikowana jest jako jazz awangardowy czy eksperymentalny. Grupa zresztą swobodnie poruszała się w stylistyce pomiędzy współczesną muzyką klasyczną, free jazzem i muzyką etniczną, głównie afrykańską, ale zawsze była bliska jazzowi.

Oryginalny styl muzyczny zespołu w dużym stopniu wynikał nie tylko z poruszania się po różnych stylistykach, ale także z powodu używania nietypowego instrumentarium, tworzonego oprócz klasycznych instrumentów jazzowych, a więc saksofonów, basu i perkusji, także przez cały szereg drobnych instrumentów perkusyjnych, dzwonkowych i innych. Zespół często wykorzystywał ich nawet kilkaset podczas jednego koncertu.

Wszystkie ich występy na żywo były bardzo oryginalne i niepowtarzalne, stąd w swym dorobku posiadają wiele wysoko ocenianych albumów koncertowych. Do legendy przeszedł też wizerunek sceniczny muzyków, którzy używali wymyślnych kostiumów i malowali swoje twarze (dały się tutaj zauważyć silne nawiązania do sztuki afrykańskiej).

W latach 1969-2007 zespół ten wydał 29 płyt studyjnych (ostatnia z nich ukazała się w 2004 r.) i 18 płyt z nagraniami koncertowymi (ostatnia w 2007 r.). Charakter jego twórczości sprawił, że grupa współpracowała z kilkudziesięcioma wytwórniami płytowymi, ale z żadną z nich nie związała się na dłużej, bo zniechęceni brakami zysków wydawcy zrywali z nią kontrakty.

Obie recenzowane przez Karola Majewskiego płyty pochodzą z okresu, gdy grupa współpracowała z niemiecką wytwórnią jazzową ECM, co miało miejsce w latach 1979-1984. Wytwórnia ta wydała w sumie cztery ich płyty. Oba opisywane albumy: "Nice Guys" i "Full Force" należą do najlepszych w dorobku zespołu.

Gdy jako mody chłopak czytałem te recenzje, to byłem ciekaw jak w ogóle gra ten cały Art Ensamble of Chicago, bo przecież nikt mi znany nie miał ich płyt, a w radio ich nie grano. Jak wszystko co zakazane albo niedostępne, grupa ta zwróciła wówczas moją uwagę, i tak stałem się jej cichym i wiernym fanem. Ale myślę, że nawet obecnie należę do nielicznych, którzy lubią taką muzykę.

sobota, 8 kwietnia 2023

Stones Story, cz. 2. Lata szaleństw. Historia zespołu The Rolling Stones – magazyn „Razem” 1983

 

Prezentowany tutaj artykuł, to popularny zarys dziejów zespołu The Rolling Stones. Dzisiaj taki tekst nie jest już żadną atrakcją, bo w dobie dostępu do Netu można bez problemu znaleźć bardzo dokładne opisy dziejów tego zespołu choćby w Wikipedii, ale w tamtym czasie to była wielka atrakcja. Polska znajdowała się ciągle w szponach systemu komunistycznego, a dostęp ludności do niezależnej kultury i wiedzy o niej był ściśle reglamentowany. Dzięki takim tekstom wielu zwykłych ludzi mogło się dowiedzieć czegoś więcej o jednym z czołowych brytyjskich zespołów rockowych. 

poniedziałek, 6 marca 2023

The Eagles / Earth Wind & Fire / Eddie and The Hot Rods / Dave Edmunds - notatki z magazynu "Razem" nr 1 z 25 IV 1982 r

 

W Polsce okresu PRL dostęp do informacji o zachodniej muzyce popularnej, w tym rockowej, był bardzo utrudniony. Nie licząc pewnych namiastek, np. pracy Roma Waschko, w zasadzie nie było ani jednej nowoczesnej encyklopedii gromadzącej wiedzę o całości muzyki aktualnie istniejącej muzyki popularnej. Teoretycznie można było poczytać wybrane tytuły z zachodniej prasy muzycznej w sieci księgarń "KMPiK", ale najczęściej były one dostępne tylko w większych miastach. Podobnie było także z zachodnimi encyklopediami muzycznymi, były dostępne tylko w czytelniach największych bibliotek lub w ambasadach Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w Polsce.

W takiej sytuacji szczególnego znaczenia nabierały wszystkie teksty o muzyce publikowane w prasie polskiej. Niestety ówczesna polska prasa muzyczna była bardzo niedbale wydawana i mało aktualna. Z tego względu szczególna rola przypadała czasopismom młodzieżowym, na łamach których publikowano najnowsze recenzje muzyczne, a przy okazji także biografie poszczególnych wykonawców. Jednym z takich czasopism, czy raczej głównym takim czasopismem był tygodnik "Razem". Wygłodniali wiedzy polscy fani rocka mogli tutaj do zapoznać się z recenzjami najnowszych płyt, zobaczyć reprodukcję ich okładek, a także poznać pewne szczegóły dotyczące biografii poszczególnych twórców.

Nie były to jednak w pełni wyczerpujące informacje, stąd redakcja muzyczna "Razem" już w końcu lat 70. XX w. postanowiła stworzyć specjalną rubrykę przeznaczoną na prezentację najważniejszych wykonawców muzyki popularnej. W praktyce była to encyklopedia rocka w odcinakach, którą dla niepoznaki władz nazwano "Rock lat 70-tych". Jej głównym redaktorem był Krzysztof Domaszczyński, który przygotowywał do niej większość tekstów, ale pisali tutaj także inni dziennikarze muzyczni.

Poniżej przedstawiam odcinek 30 tej encyklopedii z biografiami czterech wykonawców: The Eagles - amerykańskiego zespołu grającego country-rocka, Earth Wind & Fire - amerykańskiej grupy grającej początkowo rozbudowane utwory zwane "czarnym rockiem progresywnym", a następnie piosenki rhythm and bluesowe, soulowe, jazz-rockowe, funkowe i disco, Eddie And The Hot Rods - brytyjski zespół punk rockowy i nowo falowy, wreszcie Dave'a Edmundsa - walijskiego wokalistę i gitarzystę grającego głównie rocka, rockabilly i pub rocka. Trzy z tych tekstów przygotował Krzysztof Domaszczyński, a jednej, ten z biografią Eddie And Teh Hot Rods, napisał Marek Wiernik.

Teksty te zawierały najczęściej podstawowe dane o danym wykonawcy, czyli kim jest, kiedy się urodził, jaki styl muzyczny prezentuje, jakie były jego losy muzyczne, a także dyskografię. Wszystko to było napisane w zwięzły encyklopedyczny sposób najpewniej w oparciu o zachodnie encyklopedie muzyczne i tamtejszą prasę. Warto zwrócić uwagę na to, że w tamtym czasie była to wiedza na wagę złota. Nawet obecnie ta wiedza nie jest znowu taka banalna, bo raczej mało jest osób, które w Polsce znają grupę i dorobek muzyczny grupy Eddie And The Hot Rods. Biografiom towarzyszyło najczęściej zdjęcie danego wykonawcy lub jego najważniejsza lub najbardziej charakterystyczna płyta.

Niektóre z tych biogramów były dostatecznie długie i wyczerpujące, a inne dość pobieżne i zbyt krótkie. Najpewniej wynikało to z dostępu do źródeł, a także sympatii muzycznych danego Autora.

Po lewej stronie reprodukowanej kartki z "Razem" widać kilka aktualnych wówczas recenzji płytowych albumów jakie ukazały się wówczas w Polsce, w tym płyt: zespołu Krzak i Arta Sullivana.

Od dawna też publikuję wycinki z tą serią, którą udało mi się przez lata zgromadzić, ale większość  z nich nie ma charakteru zwartego, bowiem część z nich wyciąłem i pogrupowałem w ramach własnej mini encyklopedii, którą sobie dawno temu zrobiłem jeszcze przed erą rock encyklopedii W. Weissa.

poniedziałek, 6 lutego 2023

„Muzyka jutra” – artykuł z magazynu „Razem” z ok. 1984 r. (?)

 

Wbrew fotografii sugerującej biografię zespołu Pink Floyd artykuł Dionizego Piątkowskiego poświęcony jest rozwojowi muzyki elektronicznej. Artykuł ten powstał na fali wielkiego zainteresowania masowej publiczności popularną muzyką elektroniczną na przełomie lat 70. i 80. Wydaje się, że tekstowi temu brakuje trochę w pełni przemyślanej formy. 

poniedziałek, 9 stycznia 2023

Cartoon – artykuł w magazynie „Razem” z 1984 r.?

Cartoon, to bardzo mało znany zespół amerykański istniejący na przełomie lat 70. i 80. XX w. Tworzył on muzykę łączącą instrumentarium i wrażliwość rockową z dziedzictwem muzyki klasycznej, podobnie jak europejskie Univers Zero czy Art. Zoyd. W czasie swej dość krótkiej kariery grupa ta wydała tylko dwie płyty studyjne ("Cartoon" w 1982 r. oraz „Music From Left Field” w 1983 r.) oraz kasetę ("Boot-Legged" w 1983 r.). Wszystkie z nich zostały wydane przez małą niezależną firmę Twelve Tone Productions. Z tego co mi wiadomo, nigdy nie wznowiono ich na płycie CD. Jedynymi nagraniami tej grupy dostępnymi na płycie kompaktowej jest składanka „Sortie” wydana przez amerykańską wytwórnię Cuneiform Records w 1994 r.

To także przykład grupy, której próżno szukać w popularnych encyklopediach rockowych. Także w Internecie nie najdzie się o niej za dużo informacji. Tym większy szacunek dla autorów tego opracowania: Karola Majewskiego i Henryka Palczewskiego, że w prahistorycznych czasach przez Internetem zdołali przygotować tak obszerny i wyczerpujący materiał o tym zespole.

Progresywno-awangardowa twórczość tego zespołu świadczy o tym, że pomimo dominacji komercji w tamtejszych mass mediach także w USA były (i są) dobre i niezależne zespoły rockowe tworzące ponadprzeciętne dzieła.



wtorek, 6 grudnia 2022

Paul McCartney – plakat w magazynie „Razem” Nr 1 z 25 IV 1982 r.

 

Tragiczna śmierć Johna Lennona 8 XII 1980 r. w znaczący sposób wpłynęła na odnowienie popularności zespołu The Beatles i twórczości solowej poszczególnych członków tej grupy. Oczywiście grupa ta zawsze cieszy się niesłabnącym uznaniem, ale z powodu kryzysu w przemyśle muzycznym w końcu lat 70. także jej albumy sprzedawały się nieco gorzej niż wcześniej.

Po śmierci Lennona wszystkie albumy The Beatles i jej byłych członków sprzedawały się znakomicie. Przemysł muzyczny kolejny raz zbił więc fortunę na czyimś nieszczęściu i zbiegu okoliczności. Sprzedawały się nie tylko masowe reedycje albumów grupy (wówczas wyłącznie winylowe), ale także różne gadżety z nią z wiązane. Między innymi wydano wówczas serię czterech kolorowych plakatów z wizerunkami członków The Beatles, która także bardzo dobrze się sprzedawała w krajach zachodnich.

Wspomniana seria plakatów stała się także w Polsce podstawą do wydania tych samych plakatów w magazynie „Razem”. Był to organ prasowy ZSMP, a więc młodzieżówki partii komunistycznej. Jednak ówczesna polska poligrafia nie miała jednak takich samych możliwości jak zachodnia, stąd wydane wówczas w naszym kraju reedycje tych zachodnich plakatów były jedynie czarno-białe.

Pretekstem do ich wydania był opis historii zespołu The Beatles przygotowany przez redakcję muzyczną magazynu „Razem”. Całość przygotował i redagował znany ówczesny dziennikarz muzyczny Karol Majewski. Jako pierwszy w serii ukazał się plakat z wizerunkiem Paula McCartneya.

Z trudem kupiłem ten numer magazynu „Razem”. Bo wieść szybko się rozeszła i wszyscy chcieli mieć plakaty Beatlesów, więc pobiegli do kiosków, aby nabyć ten numer tego pisma. Potem sytuacja się powtórzyła, bo wielu chciało mieć u siebie w domu zawsze modne plakaty beatlesów. Mnie udało się kupić tylko dwa numery tej gazety: z plakatami Paula McCartneya i Georga Harrisona.

Plakat ten ukazał się w kwietniu 1982, a więc kilka miesięcy po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, w którym gen. W. Jaruzelski przekształcił nasz kraj w komunistyczną dyktaturę wojskową. Dla mnie i innych młodych był to naprawdę smutny i przygnębiający czas. Muzyka i materiały muzyczne z „Razem” były jednymi z nielicznych atrakcji naszego ówczesnego szarego i ponurego życia.

środa, 9 listopada 2022

Paul McCartney kontra Cyndi Lauper – artykuł w magazynie „Razem” z 1986 r.

 

Paul McCartney (obecnie ma 80 lat) jest jednym z najbardziej znanych kompozytorów i wykonawców muzyki popularnej. Największe sukcesy odnosił wraz z grupą The Beatles, której był współliderem wraz z Johnem Lennonem.

W latach 70. stworzył grupę Wings, z którą nagrał kilka niezapomnianych płyt, z których najbardziej ceni się album „Band on the Run” (1973). Z płyt nagranych przez niego i wydanych wyłącznie pod jego nazwiskiem najwyżej ceni się albumy: „Ram” (1971) i „Tug of War” (1982).

Dla jego dorobku w latach 80. szczególnie ta ostania miała duże znaczenie, bo przyniosła mu popularność wśród nowego pokolenia słuchaczy. Natomiast wydany przez niego w 1986 r. album „Press to Play” uważany jest za jeden ze słabszych w jego dyskografii.

Cyndi Lauper (wł. Cynthia Lauper) to amerykańska piosenkarka i kompozytorka specjalizująca się w muzyce pop, rock i folk. Obecnie ma 69 lat, pierwszą płytę, „She's So Unusual” wydała w 1983 r. Album ten jest do dzisiaj wysoko oceniany przez krytyków i fanów.

I choć nagrywa z powodzeniem płyty do chwili obecnej (jej ostatnim wydawnictwem jest album „Memphis Blues” wydany w 2010 r.), to jednak najlepsze lata kariery ma już na pewno za sobą. W 1986 r. wydała swój drugi album, „True Colours”, także dobrze przyjęty przez krytyków i publiczność. Tę właśnie płytę przedstawiano w tym numerze „Razem”.

Oba teksty przygotował Krzysztof Domaszczyński.

środa, 5 października 2022

Amon Düül II, Angel, Gentle Giant, Kansas, Paul Kossoff, Journey, Horslips – magazyn „Razem” z lat 1980-1983



Zachodnioniemiecka grupa Amon Düül II wyłoniła się z komuny hippisowskiej istniejącej w Monachium w latach 60. XX w. Zespół ten tworzył niemiecką odmianę progresywnego rocka i psychodelicznego rocka. Wraz z innymi niemieckimi wykonawcami ambitnej muzyki rockowej, takimi jak: Faust, Can, Ash Ra Tempel, Cluster i Popol Vuh zalicza się go do klasyków stylu zwanego kraut rockiem. Ich twórczość obfitująca w rozbudowane formy muzyczne z licznymi dysonansami i improwizacjami, była mocno eksperymentalna a przez to mało komercyjna.

Grupa ta powstała w 1968 r. i faktycznie istnieje do chwili obecnej. Największe sukcesy artystyczne i komercyjne odnosiła na przełomie lat 60. i 70. XX w. W ciągu swego istnienia nagrała i wydała 15 albumów studyjnych i 3 koncertowe. Pierwsze trzy płyty studyjne tej grupy należą do bardziej awangardowej części kanonu muzyki rockowej: „Phallus Dei” (1969), „Yeti” (1970), „Tanz der Lemminge” (1971). Dyskografię grupy w tej bardzo powierzchownej notce doprowadzono do 1976 i albumu składankowego „Lemmingmania” z 1975 r.

Angel to grupa amerykańska specjalizująca się w glam rocku. Największe sukcesy odnosiła w latach 1975-1981. W 1998 r. została reaktywowana i istnieje do dzisiaj, ale problem w tym, że epoce nie był to najlepszy zespół, a obecnie może zadowolić jedynie najmniej wymagających i posuniętych wiekiem fanów.

Jej odkrywcą i menadżerem był basista zespołu Kiss, Gene Simmons, stąd jej wizerunek sceniczny, repertuar i występy wzorowane były na dokonaniach wspomnianej grupy. Nie było to jednak odwzorowanie bezpośrednie, a jego zaprzeczenie, czyli jak muzycy Kiss byli ubrani na czarno, to muzycy Angel na biało, jak ci pierwsi byli groźni i brutalni, to ci drudzy androgeniczni i zniewieściali. Wizerunek i repertuar tej grupy nie przypadł jednak do gustu publiczności, a już tym bardziej krytykom rockowym. Frank Zappa wyśmiał jej nagrania i wizerunek sceniczny w nagraniu „Punky’s Whips”.

Żadna z pięciu płyt studyjnych tej grupy nagranych w latach 70., a wiec w klasycznym dla niej okresie, nie miała dobrych recenzji. W epoce nie był to zespół zbyt znany w Polsce, obecnie jest kompletnie zapomniany. Historię tej grupy doprowadzono do albumu „Sinful” (1979).

Brytyjski zespół Gentle Giant działał w latach 1970-1980, ale pomimo wysokiego poziomu artystycznego nigdy nie osiągnął sukcesu na jaki zasługiwał. Grupa tworzyła muzykę w stylu progresywnego rocka, ale w przeciwieństwie do wielu innych klasyków gatunku unikała długich i nużących kompozycji na rzecz utworów krótkich, ale wyjątkowo wyrafinowanych. Cechą szczególną jej muzyki było szerokie stosowanie kontrapunktu, czyli prowadzenie w ramach jednej zwykle krótkiej kompozycji kilku niezależnych linii melodycznych zgodnie z przyjętymi zasadami harmonicznymi.

Wirtuozeria wykonawcza, polifoniczność melodii i łączenie rocka z folkiem, jazzem i muzyką klasyczną razem sprawiały, że ich płyty okazały się zbyt trudne nawet dla wyrobionych fanów progresywnego rocka. Słaba sprzedaż płyt sprawiła, że z biegiem czasu muzyka zespołu uległa komercjalizacji, a w końcu doprowadziła do rozwiązania tego zespołu.

W latach 70. grupa nagrała i wydała 11 albumów studyjnych i jeden koncertowy. Najwyżej oceniany są albumy: „Acquiring the Taste” (1971), „Three Friends” (1972) i „Octopus” (1972). W przedstawionym opisie dyskografię grupy doprowadzono do jej ostatniej płyty studyjnej, ale niezbyt udanej, „Civilian” (1980).

Pamiętam, że gdy czytałem ten opis w swej młodości to dosłownie prawie „zachciało mi się” posłuchać nagrań tej grupy, ale nie mogłem tego zrobić, bo nikt mi znany nie miał ich płyt na taśmach (o płytach nawet nie wspominam, bo to było nierealne).

Grupa Kansas jest jednym z nielicznych przedstawicieli amerykańskiego progresywnego rocka, którzy odnieśli sukces artystyczny i komercyjny w USA, a także na świecie. Jest to o tyle istotne, że w przez długi czas uważano, że europejskie nawiązania do muzyki klasycznej przez wykonawców progresywnego rocka i proponowane przez nich rozbudowane formy muzyczne są zaprzeczeniem idei rock and rolla. Dopiero twórczość grupy Kansas umiejętnie łączącego amerykańską tradycję, np. szersze niż u innych wykonawców progresywnych wykorzystanie skrzypiec sprawiło, że muzyka tej grupy została dobrze przyjęta na tamtejszym rynku muzycznym.

Grupa ta istnieje do dzisiaj, ale największe sukcesy odniosła w latach 70. XX w. Najbardziej cenione wśród fanów i krytyków są trzy jej albumy studyjne: „Masque” (1975), „Leftoverture” (1976) i „Point of Know Return” (1977) oraz podsumowujący ten najlepszy okres w jej karierze podwójny album koncertowy „Two for the Show” (1978). W opisie jej dyskografię doprowadzono do nieudanego albumu „Vinyl Confessions” (1982).

Paul Kossoff (1950-1976) był wybitnie zdolnym gitarzystą i współtwórcą sukcesu brytyjskiej grupy Free działającej na przełomie lat 60. i 70. XX w. Zmarł w wieku zaledwie 25 lat z powodu obrzęku mózgu i płuc, ale rzeczywistym powodem jego zgonu było nadmierne zażywanie narkotyków. Już w ostatnich latach działalności grupy Free nie potrafił wyrwać się z nałogu narkotykowego, co było przyczyną praktycznego usunięcia go z zespołu.

Poza tym zespołem wydał za swego życia tylko jeden wysoko oceniony album „Back Street Crawler” (1973), a także jeden wraz z założonym przez siebie zespołem Back Street Crawler pt.: „The Band Plays On” (1975). Jego dyskografię doprowadzono do albumu kompilacyjnego „Koss” wydanego w 1977 r.

Grupa Journey jest jedną z największych gwiazd amerykańskiego melodyjnego hard rocka w okresie 1978-1987. Jednak jego początki są starsze, a założenia twórcze były znacznie ambitniejsze. Grupa powstała bowiem w 1973 r. w San Francisco i składała się z członków dwóch formacji: Santana i Frumious Bandersnatch. Jednak zaproponowany przez nią na pierwszych płytach repertuar progresywno rockowy i jazz-rockowy nie spotkał się z uznaniem publiczności i krytyków, stąd uprościła repertuar i osiągnęła sukces wśród mniej wymagających słuchaczy.

Na przełomie lat 70. i 80. jej nagrania były dość często prezentowane w Polskim Radiu, ale jej twórczość mi nie odpowiadała jako nazbyt skomercjalizowana. Za jej najlepsze albumy studyjne uważa się: „Infinity” (1978), „Evolution” (1979), „Departure” (1980), „Escape” (1981) „Frontiers” (1983) i koncertowy „Captured” 1981). W opisie jego dyskografię doprowadzono do albumu „Frontiers” z 1983 r.

Horslips to zespół irlandzki działający w latach 1970-1980 i specjalizujący się w celtyckim folk rocku z elementami rocka progresywnego. W jego brzmieniu jest wiele typowego dla muzyki irlandzkiej współbrzmienia skrzypiec, mandoliny, banjo a także różnego rodzaju piszczałek i bębenków. Nic też dziwnego, że Horslips w czasach swej świetności uważany był za jedną z najlepszych irlandzkich grup rockowych.

Po reaktywacji w 2004 r. zespół istnieje do dzisiaj. Grupę tę powszechnie uważa się za twórców celtyckiego rocka. Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza trzy pierwsze jej albumy: „Happy to Meet, Sorry to Part” (1973), „The Tain” (1974) i „Dance Hall Sweethearts” (1974).

Muzyka tego zespołu była interesująca, ale mało znana w Polsce okresu PRL, a obecnie praktycznie znają ją tylko fanatycy brzmień celtyckich. Jej dyskografię w opisie doprowadzono do albumu „Short Stories/Tall Tales” (1980).

Opisy zespołów: Amon Düül II i Angel przygotował Ryszard Salamoński (RS), a Gentle Giant, Kansas, Paul Kossoff (1950-1976), Journey i Horslips – Krzysztof Domaszczyński (KD).

wtorek, 6 września 2022

The Human League, Guys and Dolls, Holly And The Italians, Marsha Hunt, Ian Hunter, Emmylou Harris – notki z magazynu „Razem” z lat 80. XX w.

 

To kolejna kartka z wyciętymi i naklejonymi przez mnie biografiami wykonawców opublikowanymi w ramach encyklopedii rocka drukowanej w magazynie „Razem” na początku lat 80. XX w. Wszyscy oni byli dla mnie w tamtym czasie tzw. niechcianymi wykonawcami, czyli takimi których w młodości niezbyt znałem i lubiłem.

Po latach doceniłem niektórych z nich np. The Human League czy Iana Huntera, ale pozostali są dla mnie nadal „wielką czarną dziurą” (nie licząc Emmylou Harris, która jest wielką śpiewaczką country, ale ja tej muzyki nie lubię).

sobota, 6 sierpnia 2022

Hendrix jakiego nie znamy – magazyn „Razem” 1983 r.

 


Nawet w czasach PRL-u o Jimi Hendrixie pisano w polskiej prasie muzycznej dość dużo. Bo należał on do uciśnionej rasy czarnych w imperialistycznej Ameryce, a dopiero w drugiej kolejności z powodu tego, że był genialnym gitarzystą. Choć w wypadku autora tego tekstu Karola Majewskiego – głównie z tego drugiego powodu.

To pierwszy z cyklu tekstów prezentujących nieznane sesje nagraniowe, płyty i ścieżki dźwiękowe tego genialnego gitarzysty. Jak pisze sam Autor, cykl ten powstał dzięki temu, że nawiązał on kontakt z Stevie Downesem z Wielkiej Brytanii, znanym kolekcjonerem nagrań Jimi Hendrixa. Dzięki jego materiałom przesłanym do Polski Karol Majewski mógł przygotować ten tekst i jego następne części. Bez tych danych nie miałby możliwości jego przygotowania, bo niby skąd miałby mieć wiedzę o nieznanych nikomu, albo mało komu płytach i sesjach Hendrixa.

Obecnie taka wiedza, to pikuś, bo jest Internet, ale w tamtych czasach były tylko cztery programy Polskiego Radia, w tym dwa dające się słuchać i dwa programy w Telewizji Polskiej – oba maksymalnie kłamliwe (w sumie prawie tak samo jak teraz, choć obecnie w kłamstwach telewizja Kurskiego przeszła wszystko mi znane, oprócz propagandy z putinowskiej Rosji i Korei Północnej).

Ja mam niestety tylko pierwszą część tego cyklu, ale nie jestem pewien czy na pewno były jego następne części (choć przypuszczam, że tak).

środa, 8 czerwca 2022

The Beatles – plakat i opis dorobku płytowego zespołu w magazynie "Razem" z 1980 r.?

 


 
Brytyjski zespół The Beatles jest jedną z najważniejszych grup w historii rocka. W zasadzie można powiedzieć, że zespół ten ucieleśnia to wszystko czym była ta muzyka w swej wczesnej fazie, ale już po wyjściu ze skorupy rock and rolla. W ciągu 10 lat swej kariery nagrał 12 albumów studyjnych, z których przynajmniej połowa jest ścisłym kanonem rocka.
 
Napisano o nim tysiące artykułów i dziesiątki płyt, więc z pewnością jego biografii czy dorobku nie trzeba tutaj szerzej przedstawiać. Jedyne co można powiedzieć, to określić się czy jest się fanem The Beatles czy raczej The Rolling Stones. Ja od początku byłem zdecydowanym fanem tego drugiego.
 
Do The Beatles zniechęciły mnie jego pierwsze piosenkowe płyty. Tych późniejszych w czasach młodości nie znałem, więc nie mogłem docenić geniuszu tego zespołu i jego powolnego ale konsekwentnego rozwoju. Doceniłem je dopiero po latach, ale i tak wolę StonsówJ.
 
Wydania brytyjskie płyt tego zespołu znacznie różniły się od amerykańskich, zwłaszcza w początkach jego kariery. Dotyczyło to dobru utworów, tytułów albumów, ale także ich ilością, bo w USA grupa ta wydała w sumie 18 albumów studyjnych. Większość z nich powielało repertuar znany z płyt wydanych na wyspach, ale w części były to nagrania inne.
 
Zespół The Beatles był popularny na całym świecie, a więc także w komunistycznej Polsce. Jego nagrania często prezentowano w Polskim Radio, ale w okresie PRL nigdy nie wydano żadnej płyty winylowej tej grupy w Polsce. Jedynym dostępnym wydawnictwem płytowym The Beatles w PRL był podwójny 7 calowy singiel pt. „The Betales” wydany przez Tonpress w 1978 r. na licencji EMI. Zawierał on tylko siedem klasycznych nagrań tej grupy.
 
To właśnie wydawnictwo miał mój kuzyn Franiszek K., a właściwie jego starszy i bardzo świadomy brat Ryszard K. chodzący do technikum budowlanego. Dzięki temu mogłem po raz pierwszy w życiu posłuchać nagrań tego zespołu bezpośrednio z płyty. A było to w 1980 r.
 
Także w Polsce było wielu miłośników twórczości zespołu The Beatles. To właśnie do nich skierowany był opublikowany w magazynie „Razem” kolorowy plakat tego zespołu, a właściwie plakat z okładkami amerykańskich wydań jego albumów. Na jego odwrotnej stronie znalazły się spisy treści wszystkich zreprodukowanych na froncie albumów a także krótki opis amerykańskiej dyskografii grupy przygotowany przez Karola Majewskiego.
 
Jego dyskografię doprowadzono do rzadkiej płyty składankowej „Rarities” pierwotnie wydanej w kilku krajach na winylu przez wytwórnię Capitol Records w 1980 r. Do dzisiaj nie wznowiono go oficjalnie w tej wersji na płycie kompaktowej. Album ten zawierał rzadkie wersje znanych utworów grupy.
 
Nie jestem pewien daty wydania tego numeru magazynu „Razem”, dlatego przy 1980 r. dałem znak zapytania. Ale jedno jest pewne, to raczej nie może być rok 1981, bo wtedy już był stan wojenny i publikacja w kolorze takie plakatu nie była możliwa. A plakaty „Razem” od 1982 r. nie miały już tej jakości papieru i koloru jak te z przełomu lat 70. i 80 (do XII 1981 r.).

środa, 11 maja 2022

Ellen Foley, The Inmates, Graham Central Station, The Grease Band, Flo & Eddie – biografie z magazynu „Razem” z lat 80.

 

Amerykańska piosenkarka i aktorka Ellen Folley (ur. 1951 r.) jest mało znana w Polsce, ale w swoim czasie, a dokładniej na przełomie lat 70. i 80. była ona wschodzącą gwiazdą amerykańskiej muzyki pop i rock. W Polsce promował ją wówczas w swych audycjach Piotr Kaczkowski. Na początku jej kariery, która przypadła na 1977 r. wydawało się, że osiągnie duży międzynarodowy sukces. Jednak po nagraniu w latach 1979-1983 czterech albumów, z których najwyżej oceniono pierwsze dwa: „Night Out” (1979) i „Spirit of St. Louis” (1981) na wiele dziesięcioleci zaprzestała solowej działalności.

Głównym powodem tego stanu rzeczy było dołączenie na stałe do grupy Meat Loaf. Udzielała się wokalnie także na płytach innych znanych wykonawców np. na albumie „Sandinista!” grupy The Clash, czy „Mirror” grupy Blue Oyster Cult. W późniejszym okresie skupiła się na karierze aktorskiej występując na Broadwayu, telewizji i filmie. Do aktywnego życia muzycznego powróciła dopiero wraz z albumem „About Time” wydanym w (2013 r.

The Inmates (Więźniowe) to brytyjska grupa pub rockowa, także dość mało znana w Polsce działająca od końca lat 70. do lat 90. XX w. Obok pub rocka tworzyła także w stylu nowo falowym i punkowym. Obok debiutanckiego „First Offence” (1979) najbardziej ceniony jest jej czwarty album studyjny „Five” (1984). W 2013 r. grupa reaktywowała się i nadal koncertuje ku uciesze najbardziej oddanych fanów.

Graham Central Station, to amerykański zespół funkowy nawiązujący nazwą do nazwy dużego dworca kolejowego w Nowym Jorku. Założył go w 1972 r. gitarzysta, producent i autor piosenek Larry Graham (ur. 1946) wcześniej związany z grupą Sly & the Family Stone. W Polsce to zespół raczej mało popularny (mówię o masowym odbiorcy).

Obok funku grał także utwory rytm and bluesowe i soulowe. Klasyczny okres jej działalności to lata 1973-1979. Nagrał wówczas siedem albumów studyjnych z których najwyżej oceniane są: „Graham Central Station” (1974), „Release Yourself” (1975), „My Radio Sure Sounds Good to Me” (1978) i „Star Walk” (1979). W 1998 r. grupa czasowo się reaktywowała.

The Grease Band to zespół brytyjski grający blues rocka i boogie rocka. Grupa powstała w 1966 r. i początkowo była zespołem towarzyszącym Joe Cockera. Pomimo że działa  przez dość długi okres czasu, bo do 1975 r. to nagrała tylko dwie płyty. Spośród nich ceniona jest tylko ta pierwsza: „The Grease Band” wydana w 1971 r. W Polsce mało znana i popularna.

Flo & Eddie to znany amerykański duet stworzony w 1970 r. przez Marka Volmana (Flo) i Howarda Kaylana (Eddie) specjalizujący się w tzw. komediowym rocku. Z powodu specyfiki twórczości, czyli przedkładania tekstów nad muzykę i trudności w ich zrozumieniu w Polsce nigdy nie była popularna. Największą sławę zyskała dzięki wspólnym występom z Frankiem Zappą.

W latach 70. zespół ten w latach 1972-1981 wydał 5 płyt studyjnych z których najbardziej ceniona jest pierwsza: „The Phlorescent Leech & Eddie” (1972). Duet nagrał też ścieżki dźwiękowe do dwóch mało u nas znanych filmów.

Biografie Ellen Foley, Graham Central Station, The Grease Band, Flo & Eddie opracował Krzysztof Domaszczyński, a grupy The Inmates, Marek Wiernik.

wtorek, 5 kwietnia 2022

Recenzje płyt Moody Blues, Vangelisa i Rona Jacksona w magazynie „Razem” z lat 1981-1983


 Na tej kartce zestawiłem trzy recenzje płyt z magazynu „Razem” z lat 1981-1983, a dokładniej rzecz biorąc następujące albumy (wszystkie z nich napisał Karol Majewski):

The Moody Blues – „The Present” (1983)
- duga płyta nagrana przez grupę z Patrickiem Morazem na klawiszach, album ten oceniany jest jako średnio dobry, z perspektywy czasu to chyba ostatnia dobra studyjna płyta tej grupy

Vangelis – „Chariots Of Fire” (1981)
- muzyka do filmu pod tym samym tytułem (pol. „Rydwany ognia”); Vangelis otrzymał za nią Oscara, dzięki temu w przyszłości dostał zlecenia na skomponowanie muzyki do wielu innych filmów; album ten na pewno należy nie tylko do lepszych w jego dyskografii, ale także wyróżnia się wśród innych płyt ze ścieżkami dźwiękowymi i muzyką elektroniczną

Ronald Shanon Jackson – „Mandance” (1982)
- nie żyjący już artysta (zmarł w 2013 r.) tworzył muzykę w stylu jazz fusion i awangardowego jazzu, opisywany album był jednym z lepszych w jego dyskografii.

czwartek, 10 marca 2022

KC & The Sunshine Band, The Go-Go’s, Greg Kihn Band, Gallagher & Lyle, Albert Hammond, John Holt, Donny Hathaway – biogramy z magazynu „Razem" z początku lat 80.

 

W publikowanej w ramach magazynu „Razem” serii pod nazwą „encyklopedii rocka” obok wykonawców jacy mnie interesowali publikowano też biogramy artystów, których nie znałem nawet ze słyszenia, a także których ani wówczas, ani nigdy potem specjalnie nie lubiłem i nie słuchałem.

Gdy po latach przygotowywałem kartki z listą wycinków prasowych, to pogrupowałem je według pewnego klucza. Przede wszystkim obok siebie umieściłem tych najbardziej znanych i przeze mnie lubianych, np. taki Jethro Tull i Jefferson Airplane. Wszystkich innych umieściłem na kartkach tematycznych, np. ci tu prezentowani obejmują artystów jakich niezbyt znalem i ceniłem.

Oczywiście w tych swoich ówczesnych ocenach nieco się myliłem, gdyż np. grupa KC & The Sunshine Band była czymś więcej niż jeszcze tylko jednym nieznanymi mi „murzyńskim” zespołem disco.

środa, 9 lutego 2022

Gladys Knight and the Pips, The Impressions, The Isley Brothers, Ace – biografie wykonawców w magazynie „Razem” z lat 1981-1983


W ramach rubryki poświęconej omawianiu rocka lat 70. drukowano także biografie artystów, którzy z rockiem mieli raczej mało wspólnego. Ten brak jednolitości mnie trochę denerwował dlatego zdecydowałem się na powycinanie tych biogramów i stworzenie bardziej jednorodnej całości. W ten sposób powstały takie całości jak ta powyżej, która w oryginalnej gazecie „Razem” w praktyce nigdy nie miała miejsca.

Pierwsze trzy zespoły to grupy amerykańskie złożone z murzynów o charakterze wokalno-instrumentalnym grające głównie różne odmiany soulu. Jedynie czwarty z nich jest wykonawcą nie soulowym, a typowo rockowym. To brytyjski zespół Ace, który z nalazł się tutaj tylko dlatego, że na żadnej innej stronie nie znalazłem dla niej miejsca.

Gladys Knight and the Pips to grupa specjalizująca się w niezbyt popularnej w Polsce muzyce soul. Ale tworzyła też w innych stylach: pop soul, disco, smooth soul, funk, a także muzyce chrześcijańskiej. Działała w latach 1953-1989. Pierwszą płytę studyjną wydała w 1962 r. W latach 60. grupa ta była jednym z filarów brzemienia wytwórni Motown. Najbardziej cenione są jej albumy z lat 60. i 70.

Zespół The Impressions powstał w 1958 r. i specjalizował się głównie w muzyce rytm and bluesowej, różnych odmianach soulu (chicago soul, northern soul, pop-soul, uptown soulu), ale nagrywał także utwory w stylu doo-wop i gospel. Jednym z jej członków był Curtis Mayfield, który osiągnął duży sukces także jako solista. Pomimo utraty wybitnie zdolnego członka grupa przetrwała próbę czasu i istnieje do chwili obecnej. Najbardziej cenione są jej niektóre albumy z lat 60.

Z kolei The Isley Brothers (nazwa pochodzi od tworzących go trzech braci Isley) to jeden z najdłużej nie przerwanie istniejących zespołów w dziejach muzyki popularnej. Powstał w 1954 r. i istnieje do chwili obecnej. Pierwszą płytę wydał w 1959 r., a ostatnią w 2007 r. Zespół ten swobodnie poruszał się po następujących stylach muzycznych: pierwotnym rytm and bluesie, funku, soulu, psychodelicznym soulu, popie, disco, ale tworzył także w stylach: rock nad rollu, Quiet Storm, Urban i Frat Rock. Swe najwyżej cenione przez fanów i krytyków albumy nagrał na przełomie lat 60. i 70.

Brytyjski zespół Ace działał w latach 1972-1977 i grał w stylach: pub rock, pop rock, soft rock. W tym czasie nagrał trzy albumy studyjne z których najwyżej oceniany jest ich debiut „Five-a-Side” z 1974 r. Grupa ta byłaby obecnie prawie całkowicie zapomniana gdyby nie jeden z jej członków, Paul Carrack (kompozytor, wokalista i instrumentalista), który zasłynął później ceniony muzyk sesyjny i koncertowy m.in. współpracownik Phila Collinsa, Eltona Johna, Rogera Watersa i innych.

Wszystkie te notki przygotował Krzysztof Domaszczyński.

sobota, 15 stycznia 2022

Pink Floyd - "Shine On You Crazy Diamond" (tekst i tłumaczenie) w magazynie "Razem" z połowy lat 80. XX w.

 

Album "Wish You Were Here" (1975) zespołu Pink Floyd od dawna ma status jednej z najlepszych płyt w historii tej grupy i muzyki rockowej, a zwłaszcza tej jej części, która nazywana jest progresywnym rockiem. Głównym utworem tego albumu była wieloczęściowa kompozycja "Shine On You Crazy Diamond". Pierwotnie miała ona wypełnić pierwszą stronę albumu, ale ostatecznie pod wpływem Rogera Watersa pozostali członkowie zespołu zdecydował, że aby podzielić ją na dwie części po dwóch stronach albumu.

W ten sposób nastąpiło bezwiedne zobrazowanie coraz większego pęknięcia w grupie, a także ukazywało jej niemoc twórczą po sukcesie albumu "The Dark Side Of The Moon". Na koncertach utwór ten zespół prezentował jednak najczęściej jako jedną całość, ale nieco przearanżowany i skrócony.

Utwór "Shine On You Crazy Diamond" pierwotnie nazywający się "Shine On" powstał z różnych kawałków muzycznych stworzonych przez członków zespołu podczas prób i improwizacji. Jednym z takich fragmentów były odgłosy pocierania palcami kieliszków wypełnionych wodą pierwotnie będące fragmentem projektu muzycznego pod nazwą "Hosenhold Objects" mającego na celu nagrywanie dźwięków z otoczenia człowieka. Wykorzystano je w początkowej partii utworu "Shine On You Crazy Diamond". Główny motyw przewodni stworzony został na gitarze przez Davida Gilmoura, a następnie rozwijany był przez dźwięki syntezatora i innych instrumentów, a także partii wokalnych. W wyniku tego powstała powolna melodia o melancholijnym charakterze przerywana niekiedy bardziej dynamicznymi motywami instrumentalnymi.

Na pytanie dlaczego utwór "Shine On You Crazy Diamond" jest taki smutny, Roger Waters odpowiedział, bo: "...świat jest kurewsko smutnym miejscem"...". Generalnie cały album opowiada o wykluczeniu i nieobecności człowieka, zwłaszcza bardziej wrażliwego. Coraz większe wzajemne wyobcowanie członków zespołu, a także poczucie winy z powodu odsunięcia z grupy jego pierwszego lidera sprawiły, że utwór ten stał się także w oczach zespołu muzycznym portretem Syda Barretta a za jego pośrednictwem wszystkich innych ludzi wyizolowanych z naszego świata. Dobitnie zostało to wyrażone w jego tekście.

Nawiasem mówiąc podczas sesji do tego albumu Syd Barrett przyszedł niespodziewanie do studia nagraniowego, ale muzycy Pink Floyd w pierwszej chwili go nie poznali, bo choroba psychiczna zmieniła go nie tylko psychicznie, ale także fizycznie. Jego obecność dodatkowo wpłynęła na intensywność ich przekazu artystycznego w tym utworze.

Gdy na początku 1980 r. zainteresowałem się muzyką, od wydania tego albumu upłynęło zaledwie 5 lat. Z mojej obecnej perspektywy, a więc 41 lat od daty jego wydania, owe 5 lat wydaje się wręcz śmiesznie małym upływem czasu. Jednak wówczas te pięć lat, to było dla mnie bardzo dużo czasu, stąd wydawało mi się wówczas, że ta płyta została bardzo dawno temu wydana.

W tym czasie mało kto w Polsce ją miał i praktycznie można było jej posłuchać tylko dzięki temu, że ktoś nagrał ją z Polskiego Radia i a następnie dał ją odegrać, albo gdy się kupiło piracką kasetę a tym albumem na bazarze, w naszym przypadku na tzw. czarnym rynku w Katowicach.

Ja niestety jej wówczas nie miałem nawet nagranej, ale pamiętam pewne wydarzenie związane z tą płytą i tym nagraniem. Pewnego razu, gdy w połowie 1980 r. byłem u kolegi Adama W. w Żorach przyszedł do niego jakiś chłopak, młodszy o rok lub dwa od nas i okazało się że także lubi słuchać muzyki, co było wówczas główną rozrywką młodzieży i sposobem na podkreślenie własnej indywidualności. Tenże chłopak ustalał z moim kolegą Adamem datę spotkania podczas którego ten zamierzał przegrać od niego na magnetofon posiadane przez niego nagrania zespołu Pink Floyd.

Tenże chłopak, nie wiem jak się nazywał ani nawet tego jakie miał imię, większość z tych albumów miał nagrane na taśmach z Polskiego Radia, ale część z nich miał przegrane bezpośrednio z płyt winylowych. W tamtym czasie posiadanie zachodnich płyt winylowych było wielkim luksusem i przywilejem dostępnym tylko dla nielicznych, gdyż taka płyta kosztowała najczęściej jedną pełna miesięczną pensję. Oczywiście taki chłopak jak ja ze swoimi marnymi groszami kieszonkowego, a nawet z zarobionymi przez siebie na praktyce zawodowej własnymi pieniędzmi nie miał szans na nabycie takich luksusów.

Ważne jest jednak to, że specjalnie podkreślał, że najbardziej z repertuaru Pink Floyd podoba mu się album "Wish You Were Here" (wtedy było to dla nas prawie nie do wymówienia - o napisaniu nawet nie wspomnę) i utwór "Shine On You Crazy Diamond". W jego ustach ten tytuł zabrzmiał jak słowa modlitwy, co zresztą podkreślił uniesieniem oczu w górę. Wszystko to brzmiało bardzo tajemniczo, niedostępnie i magicznie.

Z perspektywy lat widzę, że także wielu innych ludzi może o sobie powiedzieć, że są takim "diamentem" zawieszonym w materialnej pustce naszego świata, w którym liczą się jedynie pieniądze i sukces za wszelką cenę.

W załączniku tekst oryginału i jego polskie tłumaczenie dokonane przez redakcję muzyczną magazynu "Razem" z połowy lat 80. XX w.

wtorek, 7 grudnia 2021

Omega – plakat i historia zespołu w magazynie „Razem” z 1981 r.


 

Węgierski zespół Omega jest na pewno najbardziej znaną grupą rockową w historii węgierskiego rocka. Był także jednym z najbardziej długowiecznych zespołów, bo powstał w 1962 r., stąd w 2012 roku świętował 50-lecie swego istnienia. Obecnie już trzech członków tego zespołu z klasycznego składu nie żyje, a ostatnio zmarł jego wokalista János Kóbor. Grupa nadal jednak istnieje, ch0o9ćnie wiadomo czy po śmierci wokalisty nadal będzie działać.

W czasach mojej młodości w PRL był jednym z najbardziej popularnych zespołów nie anglojęzycznych w Polsce. Grupa miała wiele szczęście, bo oprócz tego, że muzycy okazali się zdolnymi kompozytorami i instrumentalistami, to na początku swej kariery muzycznej pod koniec lat 60. XX w. spotkali Johna Martyra, menadżera zespołu Spencer Davis Group, który zaprosił ją na tournée po Anglii. W ten sposób ich kariera od razy nabrała bardziej europejskiego i międzynarodowego charakteru.

Wielkim przebojem, także w Polsce, stała się piosenka „Gyöngyhajú lány” z ich drugiego albumu pt.: „10000 lépés” z 1969 r. znana w Polsce pod tytułem „Dziewczyna o perłowych włosach”. Dzięki takiej sławie jej koncerty organizowano także w Polsce. Jedną z takich wczesnych tras koncertowych p[o naszym kraju dała koncert w Sali Kongresowej w Warszawie w 1974 wraz z początkującym wówczas, ale już bardzo dobrym polskim zespołem SBB.

Mnie się najbardziej podobały jej albumu z drugiej połowy lat 70., kiedy tworzyła ona muzykę w stylu progresywnego rocka, bardzo podobną do twórczości zespołu Pink Floyd. W szczególności chodziło tutaj o albumy: 1) „Omega 6: Nem tudom a neved” (1975); znany także pod nazwą „Tűzvihar - Stormy Fire”; 2) „Omega 7: Időrabló” (1977); 3) „Omega 8: Csillagok útján” (1978); znany także pod nazwą „Csillagok útján – Skyrover”; 4) „Gammapolis” (1979); znany także pod nazwą „Gammapolisz – Gammapolis”. Te drugie wersje tych albumów były inaczej zmiksowane i zawierały anglojęzyczne wersje oryginalnych węgierskich albumów.

Ja zacząłem interesować się muzyką dopiero w 1980 r. i nie miałem możliwości kupić tych wszystkich płyt, ale utwory z nich znałem dzięki podwójnemu koncertowemu albumowi „Live At The Kisstadion 79” wydanemu prze wytwórnię Pepita w 1979 r. jaki wówczas kupiłem. To do dzisiaj jedna z moich ulubionych koncertowych płyt i jedynie martwię się tym, że do chwili obecnej nie udało mi się jej kupić na płycie CD. Podczas trasy koncertowej jaką odbywała w 1978 r. grupa ponownie wystąpiła w Polsce (koncert w Władysławowie w dniu 17 lipca).

Prezentowany tutaj plakat i opis dziejów muzycznych grupy pochodzi z początku lat 80. i prezentuje ją w końcowej fazie wcielenia progresywnego.

Pod opisem zespołu Omega znalazła się też rubryka  "Rock lat 70." w której przedstawiono sylwetkę irlandzkiego gitarzysty Rory Gallaghera i amerykańskiego piosenkarza Leifa Garretta, wówczas idola nastolatków, obecnie całkowicie zapomnianego.

wtorek, 16 listopada 2021

Bob Dylan, Queen, Oregon i Chuck Mangione - recenzje w magazynie „Razem” nr 36 z 9 IX 1979 r.


 Karol Majewski do recenzji wybrał tym razem cztery albumy: dwa rockowe i dwa jazzowe. Wydawnictwa rockowe to dwa podwójne albumy koncertowe: Boba Dylana „At Budokan” (1979) i Queen – „Live Killlers”. W obu wypadkach to płyty gromadzące najbardziej udane utwory znane z twórczości obu tych wykonawców.

Nagrania na „At Budokan” pochodzą z koncertów Dylana w Japonii i Australii z lutego i marca 1978 r. Pewnym nowum w wypadku tego wydawnictwa było to, że zarejestrowane wówczas nagrania miały inne aranżacje. Z tego powodu od chwili wydania album ten był dość mocno krytykowany przez purystów za odejście od pierwotnych wersji. Ja nie uważam, że to są złe interpretacje, są po prostu inne i inność ma swój urok, bo po co wkoło grać to samo.

Z kolei album „Live Killers” (1979) nagrano podczas trasy promującej nowy wówczas album studyjny „Jazz”. Podobnie jak u Dylana znalazł się tutaj wybór najlepszych nagrań grupy z lat 70, które jednak przedstawiono w niezwykle żywiołowych wersjach. I choć zespół Queen nie grał hard rocka w stylu czystym, to jednak wiele jego nagrań, a zwłaszcza na omawianym albumie koncertowym, miało w sobie niezwykłą wręcz rockową moc.

Z tego powodu grupa Queen była wówczas niezwykle popularna wśród młodzieży, a zwłaszcza tej jej części, która interesowała się hard rockiem. Wśród nich było także wielu moich ówczesnych szkolnych kolegów – choć z określeniem, że byli moimi „kolegami” to jest może za dobrze powiedziane. Odejście od rockowego oblicza przez grupę z początkiem lat 80. bardzo rozczarowało jej dawnych fanów.

Z kolei z obu omawianych płyt jazzowych Chuck Manione był znany i lubiany także w Polsce, zwłaszcza za spopularyzowany także u nas album „Children Of Sanches” z 1978 r. Był on ścieżką dźwiękową filmu pod takim samym tytułem. Tym razem recenzowano jego album koncertowy „An Evening of Magic, Live at the Hollywood Bowl” z 1978 r.

Z kolei amerykańska grupa Oregon była i jest znana zaledwie garstce koneserów. Jej liderem był Ralph Towner, multiinstrumentalista i kompozytor większości jego repertuaru. Był to zespół jazzowy, ale poruszał się na pograniczu innych stylów, takich jak chamber jazz, etno jazz, folk jazz, world fusion, jazz fusion, a nawet new-age.

W klasycznym okresie grupa działa w latach 1970-1984 i nagrała w sumie kilkanaście płyt, w tym jedną, „Violin” (1978) z polskim skrzypkiem Zbigniewem Seifertem. Album „Out Of The Woods” (1978) jest uważany za jeden z bardziej udanych w ich dyskografii.

Recenzje uzupełniono kolorowymi reprodukcjami okładek wszystkich omawianych płyt. Niestety osoba, od której niegdyś nabyłem tę gazetę, wycięła ilustrację z okładką albumu „Live Killers” grupy Queen.

wtorek, 12 października 2021

Joy Division - nowa era lodowcowa, "Razem" z 1983 r.


 Jednym z artykułów o muzyce jakie zrobiły na mnie największe wrażenie w czasach młodości, był tekst o Joy Division w magazynie "Razem" z 1983 r. Opublikowano go w ramach serii "Awangarda rocka", a przygotował go Kamil Sipowicz. Opracowanie to zrobiło na mnie ogromne wrażenie z dwóch powodów: 1) filozoficznego wprowadzenia, 2) opisu wykonawców tzw. zimnej fali, a zwłaszcza ich głównego przedstawiciela grupy Joy Divison.

Obecnie dzieje zespołu Joy Division są prawie powszechnie znane dzięki licznym monografiom i wspomnieniom, ale przede wszystkim dzięki filmowi fabularnemu "Control" w reż. Antona Corbijna z 2007 r. Jednak w czasach mojej młodości, a więc na początku lat 80. XX w. był to zespół praktycznie nieznany w Polsce.

Według pewnych nie w pełni sprawdzonych danych po raz pierwszy jego album "Closer" zaprezentował na antenie radiowej znany dziennikarz i podróżnik Marek Garztecki. Miało to miejsce już w 1980 lub 1981 r. Garztecki, podobnie jak Sipowicz, był weteranem ruchu hipisowskiego w PRL i wyszukanym propagatorem rzadkiej i dobrej muzyki. Jednak brak źródeł nie pozwala na w pełni wiarygodne weryfikowanie tej informacji, choć wydaje się ona bardzo prawdopodobna.

Po raz pierwszy usłyszałem nagrania zespołu Joy Divison w jednym z programów muzycznych Polskiego Radia, a dokładniej w audycji "Dokąd zmierza rock" nadanej 21 IV 1982 r. i prowadzonej przez Włodzimierza Kleszcza. Zaprezentowano wówczas obszerne fragmenty albumu "Closer" z 1980 r., głównie utwory z drugiej strony tej płyty.

Jak więc widać osobą, która pierwsza prezentowała ten album nie był wcale słynny Tomasz Beksiński, który w tym czasie był dopiero przyjmowany do PR, ani też równie czczony jako guru dziennikarstwa muzycznego Piotr Kaczkowski, który zaprezentował ją dopiero 12 XII 1983 r. w swej audycji "Kanon muzyki rockowej".

Z kolei Roman Rogowiecki nadał w całości album "Unknown Pleasures" w dniu 20 XII 1983 r. w jednej z audycji z cyklu "Cały ten rock". Natomiast Marek Wiernik, w tym samym cyklu audycji nadal album "Closer" w dniu 9 X 1984 r.

Pod względem czysto muzycznym Joy Division było jako bardziej nowoczesną, czy raczej mroczną, emanacją zespołu The Doors. A więc prym wiódł lider piszący poetyckie dość pesymistyczne teksty, które następnie wykonywał beznamiętnym ale mającym ogromną siłę wyrazu głosem, a towarzysząca mu grupa instrumentalną uzupełniała to muzyką będącą połączeniem tradycji rock and rolla z jego melodyjnością i rytmiką oraz nowym oryginalnym brzmieniem wykreowanym za pośrednictwem klasycznego rockowego instrumentarium i wyrafinowanej obróbki studyjnej.

Przy tej okazji warto wspomnieć, że rewolucja punk nie tylko zmiotła z powierzchni ziemi dotychczasową skostniałą formułę progresywnego rocka, ale też stworzyła całą nową post punkową muzykę. Ta ostatnia miała różne oblicza, dobrze opisane przez Simona Reynoldsa w jego monografii pt. "Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978-1984" (wydanie polskie (Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2015).

Wśród wielu opisanych w tej książce nurtów i wykonawców znalazł się też oczywiście opis dokonać grupy Joy Division w rozdziale pt.: Uwaga, objazd: The Fall, Joy Division i scena Manchesteru". Reynolds wskazuje, że zespół Joy Division, obok Cabaret Voltaire z w Wielkiej Brytanii i Pere Ubu ze Stanów Zjednoczonych, był jedną z grup, których muzyka ukazywała wyobcowanie i pustkę człowieka w stechnicyzowanym świecie przemysłowych miast zachodniego świata.

Ja to ujął Reynolds: "Brzmienie Joy Division jest pochodną ponurej ballardowskiej atmosfery Manchesteru lat 70. Ich muzyka tkwi gdzieś w zawieszeniu między lokalnym a uniwersum, między konkretem czasu i miejsca a odwieczną ludzką obawą i tęsknotą". W tym miejsce trzeba wyjaśnić, że James Graham Ballard (zm. 2009) był znanym brytyjskim powieściopisarzem w którego dziełach zaczytywali się członkowie Joy Divison itp. grup z rejonu Manchesteru i Sheffield.

Na literackie konotacje muzyki Joy Division i innych grup tzw. zimnej fali po raz pierwszy w polskiej publicystyce muzyczne zwrócił uwagę właśnie Kamil Sipowicz w powyższym tekście, który teraz przywołuję z niepamięci dla dobra fanów. Przy okazji dokonał także analizy twórczości tego zespołu i opisał po części całe środowisko tzw. zimnej fali, czy jako kto woli pokolenia super śmierci jak ich niekiedy pogardliwie nazywano.