Genesis i King Crimson to giganci progresywnego rocka (ten pierwszy także pop rocka), a dzieje tych zespołów są obecnie powszechnie znane przede wszystkim za sprawą licznych monografii książkowych jakie ukazały się jeszcze w okresie przedinternetowym.
Jednak w okresie PRL losy i dorobek tych zespołów był w Polsce wciąż mało znany. Stąd oczywiście ich monografie ukazały się w ramach rubryki muzycznej magazynu "Razem" i serii "Rock lat 70-tych". Oba teksty o bardzo zwięzłym encyklopedycznym charakterze przygotował Krzysztof Domaszczyński.
Wcześniej o zespole Genesis w PRL pisał m.in. K. Piekutowski, który przygotował artykuł o jego losach opublikowany na łamach miesięcznika "Jazz. Rytm i Piosenka" nr 7-8 z 1976 r. Miało to miejsce przy okazji wydania nowego wówczas albumu "A Trick Of The Tail", i jako to nazywano, "wyjścia z cienia" tej grupy po odejściu Petera Gabriela. Bardziej pełny i rzeczowy charakter miało opracowanie o tej grupie Wiesława Weissa opublikowane w nr 2 miesięcznika "Jazz. Magazyn Muzyczny" w 1981 r.
Z kolei o zespole King Crimson pierwszy tekst w j. polskim przygotował Grzegorz Boguta pt.: "W zamku rumianego króla" opublikowany na łamach "Jazz. Rytm i Piosenka" w nr 7-8 z 1970 r. Nawiązywał on bezpośrednio do wielkiego sukcesu debiutanckiego albumu tej grupy. Jednak jak widać problemem było już samo przetłumaczenie tytułu tego albumu.
W jednym z wydań magazynu "Razem" z 1980 r. (lub 1979 r.) przygotowano i opublikowano niewielki popularny opis dziejów tej grupy. Pamiętam go dobrze, bo otrzymałem go w prezencie od kolegi Eugeniusza K, ale niestety ten wycinek gdzieś mi się już dawno temu zawieruszył.
Pierwszą w pełni rzeczową monografię tego zespołu opracował Wiesław Weiss i opublikował w magazynie "Jazz. Magazyn Muzyczny" nr 5 z 1981 r. Szczególną wartość analityczną i poznawczą posiada dwuczęściowa monografia zespołu przygotowana przez Andrzeja Dorobka opublikowana w dwóch numerach "Magazynu Muzycznego" nr 1 i 3 w 1987 r.
Już w okresie po upadku PRL szczególne znaczenie mają aż trzy tzw. wkładki o King Crimson. Pierwsze dwie przygotowała redakcja magazynu "Tylko Rock" i opublikowano je w nr. 11 z 1992 r. i 12 z 1997 r. Natomiast trzecią przygotowała redakcja miesięcznika "Teraz Rock", będącego mutacją tego ostatniego, i opublikowała w nr 8 tego pisma z 2005 r.?
Celem tego bloga jest udostępnienie plakatów i rzadkich artykułów drukowanych niegdyś w prasie nie muzycznej PRL
czwartek, 4 kwietnia 2024
piątek, 1 marca 2024
Techno-Rock. Tangerine Dream i muzyka elektroniczna – artykuł w magazynie „Razem” z 1984 r.?
Pierwsze albumu z popularną muzyką elektroniczną pojawiły się już w końcu lat 60. (Walter Carlos), ale na dobre muzyka elektroniczna jako styl znaczący styl rokowy zagościła na światowym rynku muzycznym dopiero w latach 70.
Początkowo płyty z tą muzyką miały charakter niszowy (pierwsze albumu Tangerine Dream i Klausa Schulze, Ash Ra Tempel), ale z chwilą wielkiego sukcesu albumu „Phaedra” zespołu Tangerine Dream wydanego przez Vigrin Records w 1974 r. stopniowo weszły do głównego nurtu tego gatunku muzyki. Obok wspomnianych do grona twórców klasycznego elektronicznego rocka weszli także wówczas m.in. następujący wykonawcy: Vangelis, Synergy, Kraftwerk, Jean-Michelle Jarre, Heldon, Isao Tomita.
Przełom lat 70. i 80. to okres największych sukcesów komercyjnych tradycyjnego elektronicznego rocka (mam tutaj na myśli nie popową jego wersję). Prezentowany tutaj artykuł Karola Majewskiego przypomina historię tej muzyki i jej głównych przedstawicieli w chwili ich największych sukcesów rynkowych w pierwszej połowie lat 80.
Początkowo płyty z tą muzyką miały charakter niszowy (pierwsze albumu Tangerine Dream i Klausa Schulze, Ash Ra Tempel), ale z chwilą wielkiego sukcesu albumu „Phaedra” zespołu Tangerine Dream wydanego przez Vigrin Records w 1974 r. stopniowo weszły do głównego nurtu tego gatunku muzyki. Obok wspomnianych do grona twórców klasycznego elektronicznego rocka weszli także wówczas m.in. następujący wykonawcy: Vangelis, Synergy, Kraftwerk, Jean-Michelle Jarre, Heldon, Isao Tomita.
Przełom lat 70. i 80. to okres największych sukcesów komercyjnych tradycyjnego elektronicznego rocka (mam tutaj na myśli nie popową jego wersję). Prezentowany tutaj artykuł Karola Majewskiego przypomina historię tej muzyki i jej głównych przedstawicieli w chwili ich największych sukcesów rynkowych w pierwszej połowie lat 80.
sobota, 10 lutego 2024
Elton John, Art Garfunkel, Harpo, Janis Ian, Yvonne Elliman – notki biograficzne w magazynie „Razem” z lat 1981-1983
Tym razem przypominam kolejny zestaw notek biograficznych poświęconych zachodnioeuropejskim wykonawcom muzyki popularnej. Drukowano je w magazynie „Razem” w latach 80. XX w. Było to pismo pod patronatem ZSMP, ale obok treści typowo propagandowych zwierało też dużo treści bliskich młodzieży, w tym materiały muzyczne.
Tym razem w swych wycinkach z różnych lat zebrałem opisy wykonawców bliższych muzyki pop, niekiedy bardzo znanych np. Eltona Johna, ale także prawie zapomnianych np. Harpo.
sobota, 6 stycznia 2024
Phil Lynott, plakat lidera zespołu Thin Lizzy w magazynie "Razem" z 1983 r.
Czwartego stycznia bieżącego roku minęła 39 rocznica przedwczesnej śmierci Pila Lynotta, gitarzysty basowego, kompozytora i lidera irlandzkiego zespołu rockowego Thin Lizzy (Chuda Lizzy). Podobnie jak wielu innych muzyków, prowadzących zbyt rock and rollowy tryb życia, Phil Lynott zmarł przedwcześnie z powodu niewydolności serca wywołanego nadużywaniem narkotyków.
W chwili jego śmierci grupa Thin Lizzy nie istniała już od 3 lat i od tylu lat nie nagrywała nowych płyt. Było to spowodowane dwoma przyczynami: znudzeniem się Lynotta muzyczną formułą własnej grupy i skoncentrowaniem się przez niego na karierze solowej. Jednak na krótko przed śmiercią Lynott planował wskrzeszenie zespołu i nagranie z nim nowej płyty. Plany te przerwała nagła śmierć muzyka.
Z okazji kolejnych rocznic śmierci Phila Lynotta w prasie światowej, w tym także polskiej, ukazały się okolicznościowe artykuły podkreślające wielki talent tego muzyka i jego dokonania artystyczne. Obecnie większość albumów zespołu Thin Lizzy, a także jego solowe płyty uważane są za klasykę rocka, co więcej w 2005 r. w Dublinie odsłonięto nawet pomnik muzyka. Wszystko to jest dowodem wielkiego uznania dla jego talentu i dokonań.
Portal allmusic.com bardzo dobrze ocenia większość jego płyt a zwłaszcza płyty studyjne Thin Lizzy nagrane pomiędzy 1974 a 1979 rokiem, a szczególnie płytę "Jailbreak" z 1976 r. Jednak za najlepsze dokonanie w karierze zespołu uważa się podwójny koncertowy album "Live and Dangerous" z 1978 r. - przy okazji jest to także jedna z najlepszych płyt koncertowych w historii rocka.
Jednak w epoce, czyli w latach 70. XX w., kiedy zespół Thin Lizzy działał uważano go, podobnie jak inne pobratymcze mu grupy z Wielkiej Brytanii, np. UFO, za typową grupę "drugiego planu", a więc działającą w cieniu czołówki ówczesnego rocka, czyli zespołów Led Zeppelin, Black Sabbath i Deep Purple. Taka opinia o Thin Lizzy istnaial także w Polsce okresu PRL.
Pamiętam bardzo dobrze jak przy okazji prezentacji jego albumu "Chinatown" (mojego ulubionego) z 1980 r. w Polskim Radio, znany prezenter radiowy Jerzy Janiszewski powiedział, że wszystkie płyty tego zespołu utrzymane są na jednakowym średnim poziomie i brzmią podobnie, stąd w zasadzie trudno je nawet rozróżnić. Trudno by było nie zgodzić się z tą tezą także obecnie, choć oczywiście niektóre z tych klasycznych płyt są lepsze np. "Black Rose: A Rock Legend" z 1979 r., a inne gorsze np. "Renegade" z 1981 r.
Obecnie o grupie Thin Lizzy i jej liderze z łatwością można poczytać w fachowej prasie, notkach biograficznych zamieszczonych w Internecie, a także w polskich i angielskich encyklopediach, ale w czasach mojej młodości nie było takich możliwości. Z tego powodu przygotowany przez redakcję muzyczną magazynu "Razem" w 1983 r. czarno-biały plakat przedstawiający Phila Lynotta, a na drugiej stronie opis dziejów zespołu Thin Lizzy wraz z reprodukcjami okładek jego płyt, a także kariery solowej lidera (autorstwa Krzysztofa Domaszczyńskiego) był wielkim wydarzeniem dla fanów rocka w PRL.
Przy tej okazji warto wskazać, że Phil Lynott, był dzieckiem Irlandki i Gujańczyka, stąd jego nietypowa ciemna karnacja. Młoda matka nie była przygotowana na zajęcie się dzieckiem, stąd go porzuciła, a jego wychowaniem zajęli się jej Rodzice w Dublinie. W katolickiej Irlandii, o jakże podobnej w mentalności do katolickiej Polski, życie ciemnoskórego chłopca, typowego "obcego", nie było łatwe i na pewno miało wpływ na jego osobowość. Wyjątkowe zdolności a także pracowitość sprawiły jednak, że Phil Lynott osiągnął sukces artystyczny i finansowy o jakim mogły jedynie pomarzyć "czystej krwi" irlandzkie dzieci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)